Poczekalnie puste, terminów brak. Dlaczego tak często nie przychodzimy na wizyty lekarskie?

(fot. Freepik)

Coraz więcej osób nie stawia się na umówione wizyty do lekarzy lub odwołuje je na ostatnią chwilę. Tylko na Pomorzu ponad 105 tysięcy pacjentów powiadomiło w ubiegłym roku placówki medyczne o rezygnacji z wizyty u specjalisty, badania czy hospitalizacji. W tym samym okresie zanotowano też ponad 102 tysiące niezgłoszonych absencji, co skutkowało skreśleniem pacjentów z listy oczekujących.

Jak podkreśla Andrzej Zapaśnik, prezes przychodni BaltiMed w Gdańsku oraz wiceprzewodniczący Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia, niestawienie się na wizytę lekarską lub odwołanie jej w ostatniej chwili stanowi ogromny problem dla ośrodków zdrowia.

– Borykamy się z tym problemem. Pacjenci zapisani do lekarza, czy też na badania diagnostyczne, na które się często długo czeka – bo nawet po kilka miesięcy – nie przychodzą i nie odwołują tych wizyt. Nie usprawiedliwiają się w żaden sposób, nawet nie uznają za stosowne powiedzenia później słowa „przepraszam”, bo wydaje im się, że jest to normalna procedura. Myślą, że jak nie przyjdą, to nic się nie stanie. Na te miejsca często czekają inni pacjenci – wskazuje Zapaśnik.

OGROMNA SKALA PROBLEMU

Na Pomorzu największa liczba zgłoszonych rezygnacji w ubiegłym roku dotyczyła świadczeń z zakresu ortopedii i traumatologii narządów ruchu (ponad 20 tys.), kardiologii (ponad 19 tys.), fizjoterapii ambulatoryjnej (14 tys.) oraz onkologii (11 tys.). Wśród nieodwołanych świadczeń dominowały również ortopedia (blisko 30 tys.), kardiologia (ponad 22 tys.) oraz fizjoterapia ambulatoryjna (prawie 14 tys.). Ponad 10 tys. osób nie odwołało wizyt u endokrynologa, a 9,5 tys. nie zgłosiło rezygnacji ze świadczeń z zakresu onkologii.

– Pracuję nad pismami do pacjentów, którzy się nie zgłaszają do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Dziennie, u każdego lekarza, odnotowuje się 10 proc. pacjentów, którzy nie przychodzą nawet na zaplanowane dzień wcześniej porady czy wizyty. To strata czasu dla lekarzy. W tej chwili mam przed sobą pisma do pacjentów, którzy przez ostatni rok nie zgłosili się na wizytę do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Średnia liczba wizyt w roku wynosi cztery, więc jak ktoś osiem razy się nie zgłosił, to tak jakby dwóch pacjentów nie przyszło – wyjaśnia prezes przychodni BaltiMed.

IGNORUJEMY NAWET PRZYPOMNIENIA

Narodowy Fundusz Zdrowia monitoruje nieodwołane wizyty oraz rezygnacje w ramach 40 świadczeń. W 2023 roku NFZ wysłał prawie 12 milionów SMS-ów do pacjentów z przypomnieniem o wizycie do specjalisty, badaniu czy hospitalizacji. Usługa ta dotyczyła pacjentów z całej Polski. Wiadomości wysyłane są także od przychodni. Jak podkreśla Andrzej Zapaśnik, są one nierzadko ignorowane.

– W poradniach, gdzie czeka się dłużej na wizyty, wysyłamy SMS-y przypominające. Pacjenci mają możliwość odwołania tej wizyty SMS-em, pomimo tego nie odpowiadają na te wiadomości i nie widzą potrzeby zawiadomienia – oświadczył.

OPINIA PACJENTÓW

Zapytani przez nas mieszkańcy twierdzą, że przez nieodwoływanie wizyt trudniej dostać się do konkretnego specjalisty. Wizyta mogłaby posłużyć potrzebującemu, a w takim przypadku przepada.

– Ludzie źle robią, że nie odwołują wizyty. Nieraz też potrzebuje iść szybko do specjalisty. Teraz właśnie się staram, bo wcześniej wizyta przepadła. Ktoś odwołał, a teraz muszę czekać do sierpnia –  żaliła się jedna z mieszkanek.

– Najtrudniej dostać się do kardiologa i endokrynologa. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że blokują miejsca ludziom. Wydaje im się, że jak się nie pojawią, to nic wielkiego się nie stanie. Tak niestety nie jest – dodała gdańszczanka.

Posłuchaj:

Marta Włodarczyk/kł

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj