Niska frekwencja w wyborach do rad dzielnic w Gdyni. Kandydatów też było niewielu

(Fot. gov.pl)

6 procent wyniosła frekwencja w niedzielnych wyborach do rad dzielnic w Gdyni. Tak słaby wynik stanowi między innymi efekt tego, że wybory przeprowadzono tylko w 7 z 21 dzielnic miasta. Powód był prozaiczny – w pozostałych dzielnicach zgłosiło się mniej kandydatów niż było miejsc w 15-osobowych radach.

– Kryzys rad dzielnic to pokłosie marginalizowania ich znaczenia przez mojego poprzednika, Wojciecha Szczurka – ocenia prezydent miasta, Aleksandra Kosiorek. Wskazuje przy tym, że to rzecz, którą można poprawić. – Dzisiaj dostałam na biurko prośbę od przedstawicieli w radzie miasta Gdyńskiego Dialogu o zorganizowanie czegoś w rodzaju okrągłego stołu w uczestnictwie z radnymi dzielnic i miasta, urzędnikami, prezydentem i mieszkańcami, którzy również będą chcieli porozmawiać, żeby zastanowić się nad dokładnymi przyczynami tego kryzysu i znaleźć odpowiedzi na pytanie, jak mu zapobiegać – mówi Aleksandra Kosiorek.

WIĘCEJ PIENIĘDZY DLA RAD

Prezydent Gdyni zamierza też rozważyć zwiększenie budżetów rad dzielnic, które obecnie otrzymują po dziesięć złotych rocznie za każdego zameldowanego mieszkańca. Mimo braku wyborów, rady zostaną ukonstytuowane we wszystkich dzielnicach. W każdej z nich zgłosiła się bowiem minimalna liczba chętnych, czyli pięć osób.

Marcin Lange/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj