Podejrzanego o próbę ustawienia przetargu zatrzymali w Gdyni policjanci z wydziału do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. 47-latek wziął od innego oferenta 150 tysięcy złotych łapówki w zamian za to, że nie będzie podbijał ceny podczas licytacji działki.
Policjanci nie zdradzają, w jaki sposób wpadli na trop podejrzanego. Mówią tylko, że była to tak zwana praca operacyjna. Mężczyzna został zatrzymany na gorącym uczynku w jednej z gdyńskich restauracji w momencie przyjmowania pieniędzy.
CHCIAŁ UZYSKAĆ DOJAZD
47-latek z Gdańska zadeklarował, że odstąpi od podbijania ceny na licytacji nieruchomości, zaniżając tym samym ostateczną kwotę, za którą ta zostałaby sprzedana. W wyniku zmowy oferentów Urząd Miasta Gdyni był narażony na straty w kwocie 800 tysięcy złotych. Żądający korzyści majątkowej wykorzystał fakt, że drugi oferent był zdeterminowany, żeby kupić działkę w ramach przetargu, ponieważ stanowiła ona jedyną drogę dojazdową do realizowanej przez niego inwestycji o wartości przekraczającej 15 milionów złotych. Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał korupcyjny zarzut. Prokurator zastosował wobec niego dozór policji, zakaz opuszczania kraju i 50 tysięcy złotych poręczenia majątkowego.
Podejrzanemu grozi osiem lat więzienia.
PREZYDENT ZŁOŻYŁA WNIOSEK
Jak informuje gdyński ratusz, w piątek, 14 czerwca, prezydent Aleksandra Kosiorek została poinformowana o sprawie przez policję i złożyła wniosek o ściganie sprawcy przestępstwa. Tego dnia w Urzędzie Miasta Gdyni odbywały się trzy przetargi. Dotyczyły nieruchomości przy alei Zwycięstwa (z ceną wywoławczą 185 tysięcy złotych), przy ulicy Kopernika (160 tysięcy złotych) i przy ulicy Handlowej (175 tysięcy złotych). Na przetargach dotyczących nieruchomości przy alei Zwycięstwa i ulicy Kopernika stawiło się po jednym podmiocie, a do przetargu dotyczącego nieruchomości przy ulicy Handlowej nie przystąpił nikt. Dwie pierwsze nieruchomości zostały sprzedane.
Prokurator zastosował wobec podejrzanego środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w kwocie 50 tysięcy złotych, dozoru policji, zakazu opuszczania kraju oraz zakazu kontaktu z innymi uczestnikami przetargu.
Grzegorz Armatowski/MarWer