OC dla kierowców jednośladów? Gorąca dyskusja naszych słuchaczy. „Rowerzyści to terroryści”

(fot. Freepik)

Czy rowerzyści powinni mieć OC? Ani w Polsce, ani w żadnym europejskim kraju nie ma takiego obowiązku. To samo tyczy się OC dla użytkowników elektrycznych hulajnóg. Dlaczego więc powinniśmy się ubezpieczyć? – Dla ochrony własnej kieszeni – mówi ekspert.

Wiemy, że Polak mądry po szkodzie, ale pytanie brzmi: „ubezpieczać się, czy nie, jeżeli jesteśmy rowerzystami?”. O problem Sebastian Kwiatkowski zapytał teoretyka i praktyka bezpiecznej jazdy – Romana Nowaka z Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego.

– Mamy dzisiaj duży wachlarz możliwości, jeżeli chodzi o wykupienie różnego rodzaju ubezpieczeń – na życie, pojazdów, samochodów. Jeżeli poruszamy się w ruchu drogowym naszym rowerem, pomiędzy innymi uczestnikami – pojazdami, rowerzystami, motocyklistami, pieszymi – myślę, że warto rozważyć tę opcję, by zaopatrzyć się w tzw. OC rowerzysty – zachęca Nowak.

Z jakichś przyczyn nie jest to obowiązek ani w Polsce, ani w żadnym z europejskich krajów. Dlaczego robić coś, co nie jest wymagane?

– Dla ochrony własnej kieszeni. Ze względu na to, że w ruchu dzisiaj niestety nie jest trudno o jakąkolwiek kolizję, uszkodzenie innego pojazdu, jadąc swoim rowerem. W związku z tym to wtedy my nie będziemy musieli się martwić o to, żeby z własnej kieszeni pokrywać koszty, ale zrobi to ubezpieczyciel – wyjaśnia.

Posłuchaj całej rozmowy Sebastiana Kwiatkowskiego z Romanem Nowakiem z Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego:

OPINIA ROWERZYSTÓW

Choć z roku na rok liczba wypadków z udziałem rowerzystów na polskich drogach spada, problem wciąż jest poważny. W ubiegłym roku takich zdarzeń było 3600. W 1300 przypadków winni byli kierujący jednośladami.

Co jakiś czas na nowo rozwija się dyskusja na temat obowiązkowego ubezpieczenia OC dla jednośladów lub ich kierowców. My zapytaliśmy o to na rowerowej ścieżce:

Według danych pomorskiej drogówki, tylko w tym roku w regionie doszło do 165 wypadków z rowerzystami, 67 spowodowali właśnie oni. W wypadkach zginęły trzy osoby.

ZDANIE EKSPERTÓW

28 tysięcy złotych musi zapłacić rowerzystka z Warszawy, która spowodowała kolizję z samochodem, a nie miała ubezpieczenia OC. Zwrotu pieniędzy domaga się od niej ubezpieczyciel, który wypłacił kierowcy samochodu odszkodowanie za straty spowodowane przez rowerzystkę. Na ten temat wypowiadali się eksperci w audycji „Ludzie i Pieniądze”, którą w całości można odsłuchać TUTAJ.

– W Polsce rowerzyści nie mają obowiązku posiadania OC, a większość pewnie nie ma świadomości, jak bardzo może być przydatne – zaznaczyła Barbara Rusowicz z SAM Executive Search. – Być może osoby, które często jeżdżą rowerem, mają OC, natomiast jeśli ktoś jeździ sporadycznie, raczej o tym nie myśli – dodała.

– Rzeczywiście nie ma świadomości wśród większości jeżdżących rowerami, że można się ubezpieczyć jako rowerzysta od odpowiedzialności cywilnej. To nie kosztuje dużo, zalecam wszystkim, by to zrobić – apelował Michał Górski z Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza.

OC dla użytkowników elektrycznych hulajnóg również nie jest w Polsce obowiązkowe. Tymczasem na rynku jest wiele ofert ubezpieczeń dla kierujących jednośladami.

ROWERZYŚCI NIE SĄ „ŚWIĘCI”

Oczywiście samo OC nie wystarczy, żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Wielu rowerzystów powinno rozważyć swoje poczynania, bo – jak wynika z materiału naszego reportera, który można odsłuchać TUTAJ – w dużej mierze nie są oni „święci”.

Kierowcy skarżą się na rowerzystów, którzy jadąc wałem Raduni w Gdańsku, łamią przepisy. Przy skrzyżowaniu Traktu św. Wojciecha z ulicą Starogardzką stoi znak „stop”, który dotyczy kierujących jednośladami. Ci jednak przejeżdżają przez jednię bez zatrzymania.

– Policjanci kontrolują to miejsce w związku z napływającymi sygnałami, że na tym właśnie skrzyżowaniu rowerzyści nie stosują się do obowiązującego oznakowania – mówiła podinspektor Magdalena Ciska z gdańskiej policji.

Za to rowerzystom grozi 300 złotych mandatu.

„ROWERZYŚCI TO TERRORYŚCI”, CZYLI GORĄCA DYSKUSJA SŁUCHACZY

Temat do czerwoności rozgrzał naszą linię SMS-ową. Wśród naszych słuchaczy znaleźli się zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy obowiązkowych ubezpieczeń dla użytkowników rowerów.

– Od zdarzeń na rowerze ubezpieczyciela na kwotę 30 000 euro płacę rocznie 70 zł. Robię to, od kiedy mój kolega, jadąc po chodniku, uderzył w blisko zaparkowany samochód, na nieszczęście dla niego prawie nowy i bardzo drogi. Dodam tylko że miał w nazwie literkę S. Malowanie jednego elementu, w który przydzwonił, kosztowało 33 tys. zł – przestrzegł słuchacz.

– Uważam, że rowerzyści powinni mieć obowiązkowe ubezpieczenie OC oraz noszenie kasków. Ponadto zwracam uwagę na to, jak rowerzyści aktualnie jeżdżą, korzystając z Mevo, generując dużo więcej ryzyka dla pozostałych uczestników ruchu – wskazała jedna ze słuchaczek, zaznaczając przy tym, że sama jest rowerzystką.

– Temat bardzo ważny, sam jestem rowerzystą, ale warto rozróżnić dwie rzeczy. Czym innym jest OC, które można kupić chociażby przy zwykłym ubezpieczeniu mieszkania i to pokryje ewentualne szkody spowodowane na drodze przez rowerzystę. To bardzo proste. Czym innym jest jednak NNW, czyli jeśli to nam, rowerzystom, coś się stanie i ubezpieczenia samego roweru od ewentualnych szkód. To jest bardzo droga sprawa – zauważył pan Adam.

– OC to może niezły pomysł, ale następnych będzimy karmić. Ja płacę 3300 zł OC, bo to taksówka i teraz za rower ile mam zapłacić? Następne 3000? A rowerem też się poruszam – wyliczał pan Piotr.

– Są rowerzyści i sezonowi rowerzyści. Ci sezonowi psują statystyki. Jadą bez świadomości o zasadach ruchu drogowego. Nie patrzą, skręcają bez namysłu. Z dziećmi na ścieżce i najmądrzejsi: „a co? mało miejsca masz?” Jeśli się przestrzega zasad, to zagrożenie jest zminimalizowane. Już jakiś czas temu chciałem prosić pana Sebastiana o pomoc w kwestii. Czy ścieżka rowerowa oznaczona znakami przy bulwarze w Gdyni to ścieżka specjalnej troski? OC nie mam, ale zaczynam to rozważać ze względu innych uczestników. Nie ma dnia, by ktoś nie zajechał mi drogi, nie wyskoczył z boku albo nie wbiegł piesek na długiej smyczy – żalił się kolejny słuchacz.

Uczestnicy dyskusji zwracali również uwagę na nieodpowiedzialność pieszych. – Idąc tym samym tokiem, to pieszy tez powinien wykupić takie ubezpieczenie. Taka sytuacja kilka dni temu: pani, idąc chodnikiem, nagle przecina ścieżkę rowerową, nie rozglądając się. Tylko moje przeczucie, ze coś jest nie tak, zwolniłem. A co byłoby, gdybym wjechał w nią, zniszczył rower, poturbował ją i siebie. Kto by mi oddał za rower? Wzywać policje? Iść do sądu? Bo rozumiem, że pieszy, który wtargnął w niedozwolonym miejscu na ścieżkę rowerową, jest winny? – zastanawiał się inny z naszych słuchaczy.

– Ze statystyk wynika, że to piesi powodują więcej wypadków niż rowerzyści. Koniecznie obowiązkowe kaski, nakolannik i półpancerzyki elastyczne z tyłu lub z przodu, okresowe badania techniczne i kamizelki, światełka LED w ubraniach. Ubezpieczyciele zacierają ręce. A gdzie odpowiednio szerokie ścieżki rowerowe, gdzie separacja ruchu, gdzie bezpiecznie zaprojektowane skrzyżowania i przejścia? – pytał kolejny.

Zauważono także, że zamiast ubezpieczenia warto byłoby inaczej zadbać o rowerzystów. – W przypadku rowerzystów ważne jest, aby byli widoczni. Kamizelki powinny być obowiązkowe lub przynajmniej określona powierzchnia materiału odblaskowego, jeżeli kamizelka to dla kogoś to obciach. To samo dotyczy motocyklistów. Ubrany na czarno i szybki ninja na jednośladzie. Dramat – kwitował pan Marek.

Wskazywano również na inne formy rozwiązania kwestii zdarzeń drogowych z udziałem rowerów – od obowiązkowej rejestracji jednośladów po ubezpieczenie przypisywane do kierującego, a nie do pojazdu.

– Proponuję przymusową rejestrację rowerów. W mojej rodzinie rowerzysta potrącił pieszego ze skutkiem śmiertelnym i uciekł z miejsca zdarzenia. Rozpacz w rodzinie, odszkodowania zero. Pomyślcie Państwo o pieszych, którzy na chodnikach są intruzami! – apelował pan Tomek.

– A może wreszcie wprowadźmy ubezpieczenie OC na osobę, a nie na środek transportu. Wtedy każdy będzie ubezpieczony od zdarzeń komunikacyjnych bez względu na to, czy jedzie samochodem, czy rowerem – proponował słuchacz.

– A czy nie lepiej zrobić tak jak w Szwajcarii, że ubezpieczenie OC idzie za kierującym, a nie za pojazdem? Ale raczej nie pójdą za tym u nas w Polsce, bo firmy ubezpieczeniowe za dużo by straciły – kontrował inny.

Rowerzyści powinni mieć tablice rejestracyjne. Ja wiem, że to śmieszne, ale jak takiego złapać, jak potrąci pieszego czy złamie prawo? Oni są bezkarni. Rowerzyści to terroryści – grzmiał kolejny słuchacz.

 

Sebastian Kwiatkowski/Grzegorz Armatowski/mk/aKa/mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj