Niedzielny mecz pomiędzy Lechią Gdańsk a Cracovią Kraków był spotkaniem tak zwanego podwyższonego ryzyka. Na trybunach nie doszło do żadnych niebezpiecznych zdarzeń, ale już po meczu miał miejsce jeden incydent na alei Żołnierzy Wyklętych we Wrzeszczu. Ktoś rzucił butelką w autobus, którym jechali kibice Arki Gdynia. Nikomu nic się nie stało – zbite zostały dwie szyby. Straty to 30 tysięcy złotych.
Jak zapewnia młodszy aspirant Piotr Pawłowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, funkcjonariusze od dawna przygotowywali się do zapewnienia porządku na meczu.
– Pomorscy funkcjonariusze dołożyli wszelkich starań, aby zabezpieczenie meczu było na najwyższym poziomie. Policjanci z wydziału ds. zwalczania przestępczości pseudokibiców dbali o zabezpieczenie operacyjne spotkania obu drużyn. Operacja policyjna nie była przedsięwzięciem przygotowywanym z dnia na dzień. Policjanci brali udział w wielu spotkaniach z przedstawicielem trójmiejskiego klubu oraz przedstawicielami służb porządkowych organizatora, które dbały o bezpieczeństwo w obiekcie – wyjaśnia policjant.
O BEZPIECZEŃSTWO DBAŁO KILKUSET FUNKCJONARIUSZY
Nieoficjalnie wiadomo, że mecz zabezpieczało kilkuset policjantów z komendy wojewódzkiej, miejskich i powiatowych oraz ościennych województw. Nikt nie został zatrzymany.
Czytaj też: Cracovia bezlitosna. Kallman nokautuje Lechię w Gdańsku
Grzegorz Armatowski/ua