Mijają 32 lata od zatonięcia promu Jan Heweliusz. Do zdarzenia doszło na Bałtyku, u wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia, podczas potężnego sztormu o sile 12 stopni w skali Beauforta. Oficjalnie zginęło 55 osób.
We wtorek, 14 stycznia, przy pomniku ku czci „Tych, którzy nie wrócili z morza”, znajdującym się w sąsiedztwie głównej siedziby Narodowego Muzeum Morskiego na Ołowiance, oddano hołd wszystkim ofiarom katastrofy promu.
Jak wyjaśnia Marcin Westphal, zastępca dyrektora muzeum, placówka jest w posiadaniu znaczących pamiątek pozyskanych od osób uratowanych z katastrofy.
Posłuchaj:
Narodowe Muzeum Morskie nadal zbiera informacje o nowych przedmiotach odnalezionych na promie Jan Heweliusz.
NIEZNANA DOTĄD OFIARA KATASTROFY
Jak mówi dziennikarz Adam Zadworny, autor publikacji o katastrofie Heweliusza, według nowych faktów wśród ofiar była jeszcze jedna osoba.
– Ta liczba – 55 – obowiązywała przez lata i jest we wszystkich encyklopediach. W tym roku armator, czyli szczecińska spółka Euroafrica, która co roku zamieszcza w ogólnopolskiej prasie nekrolog, dopisała do tej listy jeszcze jedno nazwisko. Jest to nazwisko 17-letniej obywatelki Austrii. Mowa o Silvii Eichert, która podróżowała tym promem ze swoim ojcem – mówi Adam Zadworny.
Nazwisko 17-latki autor publikacji odnalazł w liście ambasadora Austrii do gdańskiej prokuratury, która wtedy zajmowała się sprawą.
Anna Rębas/puch/aKa





