Populację ryb w Zatoce Puckiej trzeba zacząć odbudowywać zanim będzie za późno – twierdzą eksperci. Na Uniwersytecie Morskim w Gdyni trwa wyjazdowe posiedzenie sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Głównym tematem obrad jest sytuacja w Zatoce Puckiej, czyli zanieczyszczenie tego rejonu Bałtyku i związany z tym drastyczny spadek populacji ryb.
– To jest sprawa kluczowa dla całego obszaru Morza Bałtyckiego – powiedział przewodniczący komisji poseł Kacper Płażyński. – Zatoka Pucka była wylęgarnią, tarliskiem, które dawało małym rybkom podrosnąć, szczególnie dorszom. Tym dorszom, których teraz we wschodnim Bałtyku nie można łowić z uwagi na ograniczenia unijne wprowadzone, bo tych ryb jest mało. To są skomplikowane problemy – mówił poseł.
– Prowadzimy programy zarybiania, ale jednocześnie powinniśmy renaturalizować tarliska, ponieważ jeżeli będziemy tylko ryby wpuszczać, one będą natychmiast wyłowione. Powinniśmy pomóc naprawić to, co zostało zniszczone – stwierdziła wicedyrektorka do spraw naukowych Morskiego Instytutu Rybackiego Joanna Szlinder-Richert.
Posłuchaj materiału reportera:
Marcin Lange/puch





