Urząd Morski stawia warunki. Pływanie po Motławie, Martwej Wiśle i Wiśle Śmiałej nie dla każdego

Kajakarze na Motławie (fot. Daniel Słoboda / KFP)

O utrudnianie turystyki wodnej oskarżają przedstawicieli Urzędu Morskiego wodniacy. Chodzi o wydane na przełomie roku zarządzenie, które ogranicza pływanie po wodach portowych. To Motława, Martwa Wisła i Wisła Śmiała.

W myśl nowych przepisów portowych obowiązkowe na wodach portowych jest używanie kosztownych stacji UKF, używanych do komunikacji między statkami i stacjami brzegowymi, a dla jednostek komercyjnych – także lokalizatora osobistego „AIS”. Jak ocenił Piotr Salecki, redaktor portalu dla wodniaków Pomorski Szlak Żeglarski, to nieporozumienie.

– Te wszystkie obowiązki wiążą się z ogromnymi kosztami. Trudno to sobie wyobrazić w przypadku kajaka. Taki sprzęt dla własnego bezpieczeństwa instalują żeglarze, którzy pływają po Bałtyku i innych dużych akwenach – podkreślił.

CIERPI GDAŃSKA INFRASTRUKTURA

Choć Urząd Morski deklaruje, że zmiany były konsultowane w środowisku – ich przeciwników nie brakuje. Wśród nich jest Gdański Ośrodek Sportu, do którego należy położona na Motławie Marina Gdańsk, ale także rzeczne przystanie kajakowe. Jak mówiła Anita Żebrowska z GOS, miasto Gdańsk z zaniepokojeniem przyjęło przepisy zawarte w zarządzeniu dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni.

– Te nowe regulacje wprowadzają bariery, które w znaczący sposób ograniczają dostęp do turystyki wodnej. Na dziś część infrastruktury, która konsekwentnie, przez wiele lat była budowana przez miasto Gdańsk, nie będzie mogła być użytkowana – bo turyści nie będą mogli do niej dopłynąć – wyjaśniła.

(fot. Gdański Ośrodek Sportu)

MARGINALIZACJA TURYSTYCZNYCH WODNIAKÓW

Wojciech Bartoszyński ze Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych ocenił tymczasem, że przepisy marginalizują turystycznych wodniaków.

– Prawnie wydaje się to niezgodne z obowiązującymi przepisami, merytorycznie budzi co najmniej wątpliwości, a Urząd Morski traktuje żeglarzy nie na równi z innymi użytkownikami wód – skomentował.

ZMIANY BYŁY KONIECZNE

Paweł Perkowski, kapitan Portu Gdańsk podkreślił, że zmiany były konieczne między innymi z uwagi na rosnący ruch w porcie i wzrost liczby wypadków na wodzie.

– Podstawą do zmian jest też sam rozwój portu Gdańsk, analiza wypadków z kilku ostatnich lat oraz zapewnienie bezpieczeństwa ruchu statków morskich, pasażerskich, turystycznych i uprawianie sportu – tym samym promocja portu i miasta Gdańsk – wymienił.

– W całej sprawie chodzi też o dbałość o życie ludzi, którzy przyjeżdżają zwiedzać gdański port. Chcemy, by osoby, które nie mają uprawnień, nie znają przepisów portowych, wróciły bezpiecznie do miejsca swojego zamieszkania – dodał.

Urzędnicy twierdzą, że z roku na rok liczba niebezpiecznych zdarzeń na wodzie rośnie o jedną trzecią. Konkretnych liczb jednak nie podają.

Miasto liczy na rozmowy, których nie było przed wprowadzeniem przepisów. Otwartość deklaruje Urząd Morski. Jeśli nie uda się wypracować kompromisu – wodniacy nie wykluczają skierowania sprawy do Sądu Administracyjnego.

Posłuchaj:

Sebastian Kwiatkowski/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj