78-latek zmarł w Urzędzie Miasta Pruszcz Gdański. Przyczyny śmierci ma wyjaśnić sekcja zwłok

Urząd Miasta Pruszcz Gdański (fot. mat. pras.)

Prokuratura bada okoliczności śmierci petenta w Urzędzie Miasta Pruszcz Gdański, do której doszło 9 kwietnia. Rodzina 78-letniego mężczyzny twierdzi, że do zgonu doprowadziła jedna z urzędniczek, która swoim zachowaniem miała wywołać u niego silny stres.

Jak wynika z relacji rodziny, która powołuje się na nagranie z monitoringu, 78-letni mężczyzna, znany lokalny przedsiębiorca i restaurator, wyszedł z Referatu Współpracy i Promocji Urzędu Miasta Pruszcz Gdański, po czym zasłabł na schodach i, mimo prowadzonej przez 40 minut reanimacji, zmarł. Zasłabnięcie miała poprzedzić ostra wymiana zdań z jedną z urzędniczek wyższego szczebla.

– Mój mąż przyszedł porozmawiać o swoich wątpliwościach dotyczących ograniczenia tonażu w mieście. Wspólnie twierdziliśmy, że wprowadzone zasady są sprzeczne z prowadzeniem jakiejkolwiek działalności gospodarczej. To niepoważne, żeby na dwa tygodnie przed faktem zgłaszać, jaki pojazd przekraczający tonaż będzie wjeżdżał do miasta – twierdzi Barbara Mizera, żona zmarłego mężczyzny.

– Widzieliśmy monitoring z tego zajścia. Tata wyszedł z biura i na korytarzu spotkał kolegę mojego brata oraz sekretarz miasta. W pewnym momencie z biura wybiegła urzędniczka i zaczęła nerwowo gestykulować w stronę mojego taty. To musiało mieć wpływ na późniejsze zasłabnięcie – przekonuje Robert Mizera, syn zmarłego.

PODWYŻSZONY POZIOM CUKRU

Pani Barbara dodaje, że jej mąż nie cierpiał na cukrzycę ani inne podobne choroby. Tymczasem pomiary ratowników w trakcie akcji wskazały poziom cukru w organizmie w okolicach 500 mg/dl.

– To był efekt stresu wywołanego przez urzędniczkę – wskazała Mizera.

Wiadomo, że 78-latek miał wszczepione bajpasy. W poniedziałek została wykonana sekcja zwłok mężczyzny, która ma wyjaśnić dokładne przyczyny śmierci. Przedstawiciele pruszczańskiego magistratu nie komentują sprawy.

„CZEKAMY NA WYNIKI POSTĘPOWANIA”

– Potwierdzam, że w środę na półpiętrze Urzędu Miasta Pruszcz Gdański wydarzył się nieszczęśliwy wypadek. Na miejscu znajdował się prokurator, były też służby ratunkowe. Obecnie czekamy na wyniki postępowania – poinformował Bartosz Gondek, rzecznik prasowy burmistrza Pruszcza Gdańskiego.

Jak ustaliło Radio Gdańsk, obecnie urzędniczka przebywa na zwolnieniu lekarskim. Rodzina zmarłego mężczyzny domaga się jej dyscyplinarnego zwolnienia. Prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące nieumyślnego spowodowania śmierci. Według artykułu 155. kodeksu karnego każdy, kto nieumyślnie doprowadzi do śmierci człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

Mateusz Czerwiński/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj