W piątek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces Marka O., sternika jachtu Galar Gdański I, oskarżonego o nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu wodnym. W wyniku wypadku na Kanale Kaszubskim w październiku 2022 roku zginęły cztery osoby, a dwie zostały ranne.
8 października 2022 roku jacht Galar Gdański I, wykonujący turystyczny rejs, przewrócił się, a osoby na pokładzie wpadły do wody. Mimo natychmiastowej akcji ratunkowej nie udało się uratować czterech osób w tym noworodka. Prokuratura ustaliła, że przyczyną wypadku było naruszenie zasad bezpieczeństwa przez sternika. Marek O. nie ustąpił pierwszeństwa holownikowi i wpłynął w jego strugę, co doprowadziło do utraty stabilności jachtu. Oskarżonemu grozi kara do 8 lat więzienia.
„OSKARŻONY STARA SIĘ UMNIEJSZYĆ SWOJEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI”
Mężczyzna przyznał się do winy, ale odpowiada z wolnej stopy. W linii obrony wskazywane są też czynniki techniczne. Jak podkreśla adwokat Agnieszka Ignatowicz, dla poszkodowanych, których reprezentuje – to nie jest usprawiedliwienie.
Trzeba podkreślić, że wydarzyła się ogromna tragedia. Zginęły cztery osoby. Z punktu widzenia rodzin ofiar, jakiekolwiek debaty czy też mediacje, są po prostu nie do pomyślenia i oni zdecydowanie odrzucają tę drogę. Postawa oskarżonego jest wywołana postawą obrony. Na pewno stara się umniejszyć swojej odpowiedzialności poprzez wskazywanie uchybień, jeżeli chodzi o sprzęt, o stan techniczny statku. Ja chciałabym podkreślić, że to nie miało żadnego bezpośredniego związku ze zdarzeniem. Zostało ono wywołane zachowaniem oskarżonego, a nie stanem technicznym – wyjaśnia.
UMORZENIE POSTĘPOWANIA W SPRAWIE ARMATORA
Decyzją o umorzeniu prokurator zakończył śledztwo w części przeciwko armatorowi jachtu Galar Gdański I, któremu zarzucono sprowadzenie katastrofy w ruchu morskim. Jak poinformowała prokuratura: „Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wprawdzie potwierdza, że podejrzany jako armator nie wykonał wszystkich obowiązków, które do niego należały, jednakże zgromadzone w tej sprawie dowody jednoznacznie wskazują, że zaniedbania, których się dopuścił, nie przyczyniły się do spowodowania katastrofy w ruchu wodnym”
Galary to drewniane, płaskodenne łodzie flisackie, które 300 lat temu pływały po Motławie, przewożąc m.in. sól, mąkę i zboże. Wówczas miały 18 metrów długości i 8 m szerokości. Wycieczkowe galary gdańskie są mniejsze, mają około 9 m długości i 3 m szerokości. Na pokład może wejść 12 pasażerów i 2 osoby załogi.
PAP/Oskar Bąk/mp/aKa





