Legenda polskiej batuty, znakomity dyrygent, multiinstrumentalista i pedagog Marek Pijarowski obchodzi szczególny jubileusz. Skończył 70 lat, a jednocześnie świętuje 50-lecie pracy artystycznej. Przed koncertem w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, pierwszym z publicznością po zdjęciu obostrzeń, maestro spotkał się z Konradem Mielnikiem, by w audycji „Podwieczorek mistrzów” opowiedzieć o swej wieloletniej karierze dyrygenckiej.
– Jakoś tak się stało, że w 1974 roku wygrałem konkurs młodych dyrygentów polskich. To, co przyszło po tym konkursie, w zasadzie chyba zadecydowało, że zaczęło się życie dyrygenckie. Bo otrzymałem propozycje koncertów od wszystkich filharmonii. To jest chyba normalne że publiczność chciała zobaczyć to młode zwierzę dyrygenckie. Jak wygląda, co robi. Ale uważam w ten sposób: nie sztuka przyjechać pierwszy raz, zadyrygować, to zaproszenie zrealizować. Tylko jeśli ktoś się pojawia po raz drugi, trzeci i n-ty, to znaczy że się sprawdził. Mogę powiedzieć, że potwierdziłem werdykt jury. Proszę sobie wyobrazić: gdyby było inaczej, to byśmy się dzisiaj nie spotkali – powiedział maestro Marek Pijarowski.