Międzynarodowy Festiwal Muzyki Religijnej w Rumi. Dyrektor opowiada o genezie i 33-letniej historii tego muzycznego wydarzenia

Już po raz trzydziesty trzeci w Rumi odbywa się Międzynarodowy Festiwal Muzyki Religijnej im. ks. Stanisława Ormińskiego. Genezę i historię tego ważnego muzycznego wydarzenia przedstawił w audycji „Podwieczorek Mistrzów” jego wieloletni dyrektor, Daniel Ptach.

Chociaż tegoroczna edycja festiwalu nie jest „okrągła”, Daniel Ptach podkreślał, że można uznać ją za jubileuszową.
– W tym roku jest szczególny powód, a właściwie dwa powody: 110. rocznica urodzin patrona festiwalu, księdza prof. Stanisława Ormińskiego, i 65. rocznica napisania przez niego słynnego Apelu Jasnogórskiego, który jest śpiewany codziennie w wielu świątyniach. Wielu kompozytorów mogłoby tego pozazdrościć – wskazywał.

Gość Konrada Mielnika pełni funkcję dyrektora Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Religijnej im. ks. Stanisława Ormińskiego od jego pierwszej edycji, czyli od 33 lat. – Wierzyć się nie chce, bo w mojej świadomości to dzieje się od może 20 lat, nie dłużej, a to 33 lata – mówił.

Czy była jakaś szczególna edycja? – Nie ma takiego jednego, wyjątkowego festiwalu, każdy miał swoją specyfikę – przyznał Daniel Ptach. – Ubiegłoroczny też się zapisał w historii, ponieważ w ogóle się odbył. Choć była to wielka niewiadoma ze względu na bardzo dynamiczny wzrost zachorowań. Wówczas premier miał ogłaszać, jakie będą obostrzenia, i nie wiedzieliśmy, czy wszystko nie zostanie zamknięte. Chóry już jechały do Rumi, więc telefony się urywały – dodał.

Podczas festiwalu w Rumi odbywają się konkursy muzyki organowej, chórów i kompozytorów. Kiedyś częścią wydarzenia był również konkurs orkiestr dętych. Gość audycji tłumaczył, czemu zniknął z kolejnych edycji. – Był dość trudny w realizacji. Orkiestry dęte działają w trochę innym systemie niż chóry – tłumaczył dyrektor wydarzenia.

Co ciekawe, Daniel Ptach jest z zawodu maszynistą. Chociaż ta profesja niespecjalnie kojarzy się z muzyką, gość „Podwieczorku mistrzów” podkreślał, że w jego przypadku oba elementy życia łączą się ze sobą. – Trzeba powiedzieć jedno: praca maszynisty jest pracą stresującą, żmudną i po niej dobrze jest umieć się odprężyć, znaleźć sobie inny świat. Dla mnie tym innym światem była muzyka, jako że interesowałem się nią od dziecka – wspominał.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj