Ks. Jan Kaczkowski: Napędza mnie chęć życia na pełnej petardzie

kaczkowski i rebas

– Odniosłem sukces – to były pierwsze słowa, które padły w wywiadzie ks. Jana Kaczkowskiego dla Radia Gdańsk. W Światowym Dniu Walki z Rakiem zaprosiliśmy do naszego studia dyrektora puckiego hospicjum, u którego prawie trzy lata temu wykryto glejaka mózgu. Opowiadał o walce z nowotworem, o podejściu do tego z humorem i oceniał działania służby zdrowia wobec pacjentów onkologicznych.– Odniosłem sukces. Wszedłem w 32 miesiąc od rozpoznania choroby. Początkowo mówiono, że będzie sześć miesięcy, a kolejny miesiąc będzie cudem. Potem mówiono o medianie przeżycia od 12 do 14 miesięcy- powiedział kapłan, który 1 czerwca 2012 roku dowiedział się, że ma glejaka mózgu. Miał wtedy 35 lat.

– Niektóre osoby z moim rozpoznaniem w Polsce przeżywają tylko do 32 miesiąca. A ja, Bogu dzięki, przeskoczyłem już ten 32 i teraz przede mną terra incognita [ziemia nieznana – przyp. red.]. Każdy dzień jest ciekawy, każdy miesiąc jest sukcesem, a moja walka z chorobą jest głównie walką na uśmiechu, walką humorem. Wtedy kiedy mówię, że coś mi do głowy strzeliło i to dosłownie. Kiedy próbuję ten nowotwór jakoś ośmieszyć – powiedział szef hospicjum w Pucku.

Zdaniem ks. Kaczkowskiego nowotworu nie można lekceważyć i w tym kontekście żartować z choroby. – Trzeba ją potraktować poważnie, ale żartować, aby ona nas nie złamała i przygniotła w sensie psychicznym. Wiem, że to może być grube porównanie, ale dziękuję Opatrzności, czy dziękuję biologii jak Państwo wolicie, że wylosowałem nowotwór mózgu, a nie nowotwór trzustki, bo jako żarłok mogę jeść.


– Szału nie widać
– tak gość Radia Gdańsk ocenił wejście w życie pakietu onkologicznego. Przypomniał, że dawniej na skierowaniach lekarz pisał „pilne” i trzy wykrzykniki. Ta metoda często skutkowała szybkim leczeniem, ale nie zawsze. – Z tego, co obserwujemy z drugiej strony tego systemu, z prowincji, to jest o wiele większy problem z tymi, którzy już chorują i nie mogą dostać „zielonej karty”. Nie mogą trafić na tą szybkę ścieżkę. Ona została przewidziana tylko dla tych, którzy mają podejrzenie nowotworu.

– Nikt tego nie przewidział, że tych 10 pacjentów, którzy korzystają z szybkiej ścieżki, blokuje dostęp do leczenia pacjentom już chorym. Jeżeli jeden z nich zostanie potwierdzony jako chory onkologicznie, to jest sukces. Pozostałych dziewięciu było diagnozowanych na wyrost, nie chcę jednak powiedzieć, że bez sensu – powiedział dyrektor puckiego hospicjum.

Ks. Kaczkowski podkreślił, że napędza go chęć życia na pełnej petardzie. I planuje wydanie na początku kwietnia kolejnej książki, która nosi roboczy tytuł: „Wiara, polędwica, miłość – czyli życie na pełnej petardzie”. Poprzednia publikacja „Szału nie ma, jest rak” została bardzo ciepło przyjęta przez czytelników.

Zobacz rozmowę Anny Rębas z ks. Janem Kaczkowskim, w której opowiada m.in. jak radzi sobie z chorobą.

marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj