Można być tylko w przestrzeni hotelowej, a mimo wszystko wrócić z problemem – przestrzega turystów prof. dr hab. Krzysztof Korzeniewski – specjalista medycyny morskiej i tropikalnej, epidemiologii, dermatologii i wenerologii, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Morskiej, Tropikalnej i Podróży. Specjalista tłumaczy, że konsultując się z lekarzem przed wyjazdem, należy znać trasę podróży, ale wiedzieć też, jakich aktywności będziemy się podejmować, by odpowiednio się zabezpieczyć.
Największym zagrożeniem dla podróżnych są czynniki środowiskowe, takie jak gorący klimat i ryzyko obrażeń ciała. Najczęstszą przyczyną zgonów wśród młodych podróżnych są wypadki komunikacyjne i utonięcia, a w przypadku osób w podeszłym wieku, są choroby układu krążenia – tłumaczy prof. dr hab. Krzysztof Korzeniewski i zachęca, by turyści zawczasu odwiedzali lekarzy, którzy zajmują się medycyną podróży.
NIE PLANUJ WYJAZDU NA OSTATNIĄ CHWILĘ
Ekspert wyjaśnia, że niebezpiecznym zachowaniem jest planowanie wyjazdu na ostatnią chwilę, co często bywa podyktowane ofertami biur podróży tzw. „last minute”. Podróżni w gabinecie lekarza nie tylko nie wiedzą, dokąd jadą, ale często nie są w stanie powiedzieć, jakich aktywności chcą się podejmować, a od tego zależy ich bezpieczeństwo.
– Często staję z pacjentami przy mapie świata, którą mam w gabinecie i proszę, żeby przedstawił mi, jak wygląda trasa podróży. Często jest konsternacja: pan mówi, że musiałby zapytać żony, musiałby zadzwonić do biura podróży. W kontekście np. Tajlandii, muszę wiedzieć, czy jest to wyjazd w kierunku północy przy granicy z Mjanmą, bo jest to rejon zagrożony malarią i trzeba wówczas włączyć chemioprofilaktykę przeciwmalaryczną, czy też jest to wyjazd na południe, w rejon Phuket, gdzie malaria nie występuje, więc chemioprofilaktyki stosować nie trzeba. Istotne jest też, co będziemy robić na danym wyjeździe, czy pacjent będzie opalać się na plaży, czy też będzie nurkował z butlą, czy np. uprawiał skoki na bungee, czy będzie eksplorował ekosystem leśny, bo wtedy trzeba inaczej ustawić tego pacjenta niż pacjenta, który decyduje się tylko na opalanie na plaży – wyjaśnia prof. dr hab. Krzysztof Korzeniewski.
Dodaje jednak, że nawet turyści wypoczywający w przestrzeni hotelowej są narażeni na zagrożenia.
– Przykładem niech będzie Zanzibar. Miałem pacjentów z całej Polski, których połączył jeden problem zdrowotny. Byli w tym samym miejscu i czasie na plaży na Zanzibarze, która była zanieczyszczona przez odchodami psów. Konsekwencją była skórna larwa wędrująca, czyli larwy pasożytów, które ryły korytarze w stopach – przestrzegał specjalista.
Posłuchaj audycji:
oprac. puch