Jak rozpoczęła się Akcja „Wisła”? „Śmierć jednego generała była doskonałym pretekstem”

Rocznica śmierci generała Karola Świerczewskiego, która przypadła na 28 marca, to pretekst do rozmowy o Akcji „Wisła” z 1947 roku. Generał zmarł po tym, jak kolumna, w której jechał, wpadła wpadła w zasadzkę członków sotni „Chrina” i „Stacha” UPA. – To genialny pretekst, wszystko stało się w momencie doskonałym dla władz komunistycznych – mówił w audycji Co za historia Igor Hałagida, historyk Uniwersytetu Gdańskiego oraz IPN. Program poprowadził Wojciech Suleciński.

– Sama Akcja „Wisła”, a raczej przesiedlenie, które później tak nazwano, było przygotowane od 1946 roku. Sama obecność generała Świerczewskiego w Bieszczadach była związana z inspekcją. A jego sama śmierć była zupełnie przypadkowa. Oddziały armii powstańczej czatowały na tamtych terenach już od kilku dni – mówił gość audycji.

Śmierć generała Świerczewskiego została przez władze wykorzystana jako usprawiedliwienie ok. 140 tysięcy Ukraińców, co później określono mianem Akcji lub Operacji „Wisła”. – Ukraińska Powstańcza Armia dla władz komunistycznych nie była głównym problemem. Ani militarnym, ani politycznym. Gdyby tak było, ówczesne władze mogłyby się spokojnie z nim poradzić bez wysiedlania ludności. Wystarczyłoby wysłać wojsko, ale ono było potrzebne do „zabezpieczenia” referendum oraz wyborów oraz rozprawienia się z niepodległościowym podziemiem Polski – tłumaczył historyk.

mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj