Co wiemy o początkach Gdyni? „Ani to była wioska, ani rybacka”

W audycji Co za Historia Wojciech Suleciński gościł profesora Tadeusza Stegnera, historyka z Uniwersytetu Gdańskiego i doktora Jacka Friedricha, historyka sztuki, dyrektora Muzeum Miasta Gdyni.

– Jeden z publicystów pisał: wiele rzeczy nam się w międzywojniu nie udało, ale udała nam się Gdynia – mówił prof. Tadeusz Stegner, historyk z Uniwersytetu Gdańskiego – Gdynia stała się symbolem sukcesu II RP.

TO NIE BYŁA WIOSKA RYBACKA

Jeżeli zapytać kogoś o początki Gdyni, to niemalże każdemu kojarzy się ona z małą wioską rybacką. Jednak ta historia jest legendą i z faktami ma mało wspólnego. – Ani to była wioska, ani rybacka – tłumaczył prof. Tadeusz Stegner. – Gdynia miała po I wojnie światowej prawie 1000 mieszkańców, więc wcale nie była mała. Część ludności zajmowała się rolnictwem, a część żyłą z turystyki, która się już wtedy tam pojawiła. Rybaków była garstka.

GDYNIA BUDZIŁA PODZIW

Gdynia budowała się w bardzo szybkim tempie. Była to swego rodzaju polsko-niemiecka rywalizacja, to wszystko budziło podziw. Do miasta przyjeżdżało wiele osób zobaczyć postępy w pracy, przyjrzeć się portowym dźwigom.

Gdynię podziwiano także w wierszach i książkach. – O Gdyni napisano wiele wierszy – mówił prof. Tadeusz Stegner. – Pojawia się ona również w literaturze np. Kornel Makuszyński pisze o księciu Bursztunku z Gdyni, który walczy ze smokiem.

PIĘKNE MIASTO CHAOSU

Gdynia została okrzyknięta nowoczesnym, pięknym miastem. Jednak nie wszystkim się ono podobało. Szczególnie było krytykowane przez ówczesnych architektów i urbanistów. – Gdynia jest miastem bardzo dziwnym pod względem urbanistycznym – mówił dr Jacek Friedrich, historyk sztuki, dyrektor Muzeum Miasta Gdyni. – Ma fragmenty jak Kamienna Góra, które są rozplanowane dość profesjonalnie, ale ma też masę miejsc, które są zaplanowane dość spontanicznie. Do dziś jak się patrzy na Śródmieście to, owszem mamy taki amerykański system ulic prostopadłych do siebie, ale przy nich jest też masa różnych spontanicznie zabudowanych miejsc. Przed wojną bardzo wielu „nowocześnie nastrojonych” architektów, urbanistów z tego powodu bardzo krytycznie odbierało Gdynię. Pokazywano to miasto jako przykład chaosu.

Dziś się to zmieniło. – „Gdyński chaos” uważany jest za atut. – Gdynia była spontanicznym wytworem mieszkańców i w tym sensie jest to bardziej demokratyczne miasto – przyznał dr Jacek Friedrich, historyk sztuki, dyrektor Muzeum Miasta Gdyni. – Niejednorodność architektoniczna może być drażniąca, ale jest też kapitalnym zapisem potężnej energii.

OKSYWIE CZY GDYNIA

Dziś nazwa Gdynia nie budzi żadnych wątpliwości u mieszkańców. Jednak na początku historii miasta mieszkańcy Oksywia byli niezadowoleni z nowej nazwy. Uważali oni, że nowe miasto i port powinny nazywać się właśnie Oksywie. – Kiedy w 1926 roku odbywały się dyskusje na temat przyznania praw miejskich Gdyni, to niektórzy twierdzili, że miasto powinno nazywać się Oksywie, bo tam był kościół i było większe od Gdyni – mówił prof. Tadeusz Stegner.

Posłuchaj audycji:

 
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj