Czy „gorące biurka” są dobrym rozwiązaniem? Dyskutujemy o kontrowersyjnym trendzie

(Fot. Pixabay)

Wracamy do tematu urządzania biur, gdy praca w nich odbywa się w systemie hybrydowym. Tydzień temu mówiliśmy między innymi o dostosowywaniu powierzchni pomieszczeń czy przepierzeń w biurach do liczby pracujących w nich osób. Tym razem zajęliśmy się chowaniem kabli oraz wprowadzaną przez niektóre firmy zasadą tak zwanych „gorących biurek”, czyli nieprzypisywania biurka do konkretnej osoby.

Rozwiązanie ma pomagać osobom, których praca wymaga wykorzystywania różnych narzędzi. – Taki pracownik w open space’ie albo nawet mniejszym biurze, w zależności od tego, czego akurat potrzebuje, może wybrać sobie stanowisko pracy, które mu odpowiada. Nie jestem do końca przekonana, czy rzeczywiście jest aż tak wielu chętnych na tego typu rozwiązania, bo myślę, że personalizacja też jest ważna, czujemy, że gdzieś jest nasze miejsce, jesteśmy z nim zżyci i jakoś się utożsamiamy – zastrzegała Joanna Gostkowska, architekt i projektant wnętrz.

Ekspertka podkreślała też znaczenie odpowiedniego światła podczas zdalnych spotkań. – Ważne, żeby było rozproszone i przede wszystkim sztuczne. Nie zawsze lubimy to sztuczne światło, ale ono powoduje, że w ekranie dobrze się widzimy. Pamiętajmy, żeby ekran nie znajdował się naprzeciwko okna, dlatego że zupełnie nie będziemy widzieć swoich twarzy, co będzie bardzo niekomfortowe. Ważny jest też oczywiście kształt stołu, rodzaje krzeseł i tak dalej – wskazywała.

Za tydzień porozmawiamy o ugodowych rozprawach sądowych frankowiczów bez udziału stron. Okazuje się, że jest to możliwe…

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj