Ukrainki wzmocnią sektor handlu w Polsce. „Solidarność”: ale nie mogą być tanią siłą roboczą

(Fot. solidarnosc.org.pl)

W sektorze handlu jest około 150 tysięcy wolnych miejsc pracy. Pracę będą mogli znaleźć między innymi pracownicy z Ukrainy. Na temat warunków ich zatrudnienia Olga Zielińska rozmawiała z Alfredem Bujarą, przewodniczącym Krajowej Sekcji Handlu NSZZ „Solidarność”.

Alfred Bujara podkreślał, że w handlu brakuje rąk do pracy. – Od lat zgłaszamy niedobór pracowników. Przedsiębiorcy do tej pory twierdzili, że nie ma chętnych. W tej chwili uważamy, że spora część kobiet z Ukrainy, które uciekły przed traumą, może znaleźć tu zatrudnienie. Część z nich zna język polski, a więc widzimy dla nich dużą szansę. Dlatego jako handlowa „Solidarność” wystosowaliśmy apel do pracodawców, żeby zatrudnienie było według sprawiedliwych zasad, na takich samych warunkach, jak polscy pracownicy, a nie poprzez agencje pracy tymczasowej, gdzie pracownicy najemni, którzy przychodzą do pracy, nie wiedzą, na ile godzin, nie mają możliwości skorzystania ze zwolnienia lekarskiego, Funduszu Świadczeń Socjalnych ani opieki nad dzieckiem. Wiemy, że są to osoby, które przeszły traumę i chcą zaaklimatyzować się na polskim rynku, również na rynku zatrudnienia, i prawda jest taka, że nie wiedzą, co im przysługuje, na co mogą się godzić, a na co nie – podkreślał.

Przewodniczący zauważał, że w wielu przypadkach pracownicy handlu otrzymują płacę oscylującą około najniższej krajowej. – W wielu sieciach jest premia uznaniowa, na przykład frekwencyjna, uzależniona choćby od tego, czy chorujemy. Te rzeczy oczywiście mogą być wykorzystywane. Wiemy o tym i stąd nasz apel o zatrudnianie, ale na takich samych warunkach, jak w przypadku Polaków. W ubiegłym tygodniu pani minister Maląg powiedziała w mediach, że pracodawcy zgłosili zatrudnienie 25 tysięcy Ukraińców. Podejrzewam, że część z nich znalazła zatrudnienie również w handlu. Ten sektor może przyjąć sześć razy tyle pracowników, ale, co bardzo ciekawe, z tej informacji od pani minister wynika, że tylko 25 proc. z tych 25 tysięcy pracowników zostało zatrudnione na umowę o pracę, a aż 73 proc. stanowią umowy zlecenia. To są umowy cywilnoprawne, „śmieciówki”. To dowód tego, o czym mówimy. Nie chcemy godzić się na takie traktowanie pracowników. Ten medal ma dwie strony: skoro po czasie pracownicy z Ukrainy będą pracowali na gorszych warunkach, staną się tańszymi pracownikami, to poniekąd będą zastępowali naszych polskich wieloletnich pracowników. To byłoby bardzo niekorzystne, nie chcemy się na to zgodzić. Uruchamiamy specjalny projekt. Powstanie infolinia połączona z dotarciem do pracowników przez ulotki i osobiste kontakty – zapowiadał.

Przewodniczący Bujara odniósł się również do apelu o bojkot konsumencki sieci handlowych, które nie wycofały się z terytorium Rosji. – Dla mnie jest rzeczą niebywałą, że francuskie Auchan, Leroy Merlin czy Decathlon nadal współpracują z reżimem Putina, prowadzą działalność w Rosji. Mało tego, dowiadujemy się, że tam nastąpi ekspansja ich działalności, że chcą w jakiś sposób wypełnić niszę po innych sieciach. To są pieniądze znaczone krwią. Nie można współfinansować w ten sposób wojny. Za te pieniądze Putin może kupować broń i niszczyć ludzi. Wystąpiliśmy z apelem do międzynarodowych struktur związkowych, w których jesteśmy afiliowani, żeby w jakiś sposób wpłynęły na wymienione francuskie sieci. Niestety, z zerowym skutkiem. Mówią nam, że rozumieją sytuację w Ukrainie, ale rynki są za mocno powiązane gospodarczo, że sprawę trzeba przedyskutować i tak dalej – mówił.

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj