Inwazja Rosji na Ukrainę destrukcyjnie wpływa na transport morski. W jakiej sytuacji są marynarze? W audycji „Głos Pracownika” Olga Zielińska rozmawiała o tym z Andrzejem Kościkiem, przewodniczącym Krajowej Sekcji Morskiej Marynarzy i Rybaków NSZZ ”Solidarność”.
Andrzej Kościk podkreślał, że wojna w Ukrainie znacząco wpłynęła na sytuację marynarzy, zwłaszcza pochodzących z Ukrainy i Rosji. Wiele osób nie może skontaktować się ze swoimi rodzinami. Pomagają im związki zawodowe.
– Problemem jest obecnie powrót do domu. Większość Ukraińców ma obowiązek obrony ojczyzny, ale część z nich kontynuuje pracę na statkach, ma utrudniony kontakt z rodziną. W tym momencie związki zawodowe, między innymi Krajowa Sekcja Marynarzy i Rybaków NSZZ „Solidarność”, pomagają w ramach Międzynarodowej Federacji Transportowców i Europejskiej Federacji Transportowców. Wspieramy marynarzy we współpracy z ojcem Edwardem Praczem, dyrektorem Duszpasterstwa Ludzi Morza w Polsce, umożliwiając im kontakt z rodzinami w ośrodku Stella Maris w gminie Chmielno na Kaszubach. Znajduje się tam minihotel, w którym rodziny marynarzy mogą się spotykać i przebywać przez jakiś czas. Mają tam bezpłatny pobyt i wyżywienie – wskazywał.
Przewodniczący wyjaśniał, że Ukraińcy nie mają problemu z przedłużeniem kontraktu. Kłopotem jest dla nich jednak to, że nie mogą powrócić do swojego kraju, by tam odpocząć od pracy. – Problem polega na tym, że ukraińscy marynarze muszą w którymś momencie odpocząć. Mają możliwość odbycia odpoczynku i spotkania z rodzinami właśnie w Polsce. Tutaj przebywa część żon i dzieci ukraińskich marynarzy. Udzielana jest im bezpłatna pomoc – mówił.
Część Ukraińców postanowiła wrócić do domu, aby bronić ojczyzny przed rosyjską napaścią. Jednak, jak zaznaczył Andrzej Kościk, na ten krok decyduje się stosunkowo niewiele osób. – Nie mamy statystyki. Część marynarzy wraca do Ukrainy, ale z tego, co wiemy, znakomita większość zostaje na statkach i po odpoczynku pracuje dalej. Ktoś musi zarabiać na rodzinę, utrzymywać ją – wskazywał.
Sytuacja wojny może grozić konfliktami między ukraińskimi i rosyjskimi marynarzami. Mimo to przewodniczący Kościk uspokajał, że raczej do nich nie dochodzi. Podczas żeglugi najważniejsze są bowiem bezpieczeństwo i współpraca, przez co inne sprawy stają się mniej istotne.
– Z dotychczasowych doświadczeń i informacji, jakie otrzymujemy, wynika, że między rosyjskimi i ukraińskimi marynarzami nie dochodzi do konfliktów, a przynajmniej my ich nie zarejestrowaliśmy. Na dzień dzisiejszy możemy powiedzieć, że zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy muszą współpracować. Potrzeba związana z bezpieczeństwem żeglugi i wspólną pracą powoduje, że antagonizmy zostają odsunięte na boczny tor – podkreślał.
Posłuchaj audycji:
MarWer