Dzisiejsza audycja “Głos Pracownika” dotyczyła syndromu wypalenia zawodowego. Alicja Samolewicz-Jeglicka rozmawiała z Agnieszką Śladkowską, twórcą Gorilla Job – firmy wspierającej kandydatów na rynku pracy, m.in. o objawach takiego wypalenia, o jego skutkach. W audycji zastanowiliśmy się również, czy istnieje możliwość, aby uniknąć podobnego problemu.
Po czym poznać, że czujemy się wypaleni zawodowo? – Nie chce nam się pracować, nie chce nam się przychodzić do pracy. Nasza praca nas denerwuje i sprawia, że jesteśmy sfrustrowani, mamy dość. Mamy poczucie ciągłego rozdrażnienia. Bo założenie jest takie, że prawdopodobnie wcześniej nam się chciało, więc ta różnica jest spora i bardzo widoczna. Bo nie można się wypalić, jeśli się wcześniej nie zapaliło. Trzeba się naprawdę – mówiąc kolokwialnie – jarać daną robotą, żeby później móc mieć poczucie, że nie chce ci się tego robić – tłumaczyła Agnieszka Śladkowska. – Bardzo często syndrom wypalenia zawodowego przeżywają osoby, które wcale nie chodzą do pracy na etacie, tylko te, które mają swoje organizacje, swoje firmy, czyli przedsiębiorcy – dodawała.
A czy da się określić, kogo syndrom wypalenia zawodowego może dotyczyć częściej? – Są takie badania. Jednak one były robione już jakiś czas temu, a świat się tak szybko zmienia, że one mogą być zupełnie nieaktualne – tłumaczyła. – Kiedyś mówiono, że najbardziej zagrożone są te wszystkie branże, które wiążą się z pomaganiem, z oddawaniem części siebie, czyli np. branże związane z medycyną czy choćby nauczyciele. Chodzi o te wszystkie branże, w których oddaje się swoją pracę na rzecz drugiego człowieka. Do tego często są to osoby, które przychodzą z misją. Chcą przysłowiowo ratować świat i być świetnym lekarzem, a potem toną w papierach. Albo chcą być nauczycielem, którego uczniowie będą lubić i szanować, a potem okazują się, że szkoła to jest trudne przejście dla nauczyciela – opisywała prezes Gorilla Job. – Tak wyglądało to kiedyś. Najwięcej było wypaleń wśród nauczycieli i pielęgniarek. Ale świat się bardzo zmienił. Na ten moment – moim zdaniem – bardzo zagrożoną grupą są właśnie przedsiębiorcy, szczególnie tacy, którzy rozkręcają swój biznes z pasją – dodawała.
Alicja Samolewicz-Jeglicka/ol