Skąd zakażenia groźną bakterią w pomorskich szpitalach? „Wszystko przez nadużywanie antybiotyków”

Coraz więcej zakażeń groźną bakterią Clostridium difficile na Pomorzu. W pierwszym kwartale tego roku odnotowano ponad 380 przypadków. Bakteria wywołuje między innymi zapalenie jelit. – Główną przyczyną jest nadużywanie antybiotyków – powiedział w Radiu Gdańsk dr Jerzy Karpiński, dyrektor Wydziału Zdrowia Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Liczba zakażeń tzw. bakterią jelitową rośnie z roku na rok. W rozmowie z Agnieszką Michajłow dyrektor Wydziału Zdrowia PUW tłumaczył dlaczego tak się dzieje.

ANTYBIOTYK PO BABCI

– Jedna sprawa to fakt, że można bez problemu kupować różne leki na stacjach benzynowych. Ponadto, wiele osób bierze antybiotyki, które zostały po tym, jak leczył się inny domownik. Mamy nadmiar silnych antybiotyków. Ta laseczka gram dodatnia, czyli Clostridium difficile potrafi tworzyć mikrospory. Mówiąc obrazowo, może ubrać się jak kosmonauta w skafander, a i tak nie zginie. Trudno z nią walczyć – mówił doktor.

WSZYSTKO POD KONTROLĄ

Jednocześnie gość Rozmowy Kontrolowanej uspokajał wszystkich pacjentów. – Zawsze w szpitalu jest największe ryzyko zakażeń, bo tam są chorzy, mamy do czynienia z krwią. Nawet przy największym reżimie, czasami nie uda się zapobiec. W ogólnej populacji, około 30 osób na sto tysięcy jest zakażonych tą bakterią. Statystyki, które podaje Sanepid są nieznacznie poważniejsze, ale taka sytuacja jest także w krajach wysoko rozwiniętych. Służba zdrowia w Polsce nad tym panuje. Na pewno jest to uciążliwe dla pacjentów, bo dłużej muszą się leczyć – mówił w Radiu Gdańsk.

NAJPIERW ASPIRYNA I SEN, POTEM ANTYBIOTYK

Dlaczego lekarze i pacjenci tak łatwo sięgają po antybiotyki? – Jest presja czasu. Pacjent prosi, by lekarz przepisał antybiotyk, dzięki któremu szybko stanie na nogi. A prawda jest taka, że trzeba unikać antybiotyków w pierwszym rzucie choroby. Najpierw aspiryna i porządny sen, a dopiero potem antybiotyk – tłumaczył dyrektor Wydziału Zdrowia PUW. – Pogoda sprzyjała grypie w tym roku. Na szczęście sezon chorobowy jest już za nami – dodał dr Karpiński.

Anna Michałowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj