Na początku nie każdy wierzył w Budżet Obywatelski. „Mówili, że to utopia, mit. Teraz mieszkańcy uczą się samorządności”

– Jakością Budżetu Obywatelskiego nie jest tylko frekwencja. Dobrze, że to 10 procent zagłosowało w Gdańsku – mówiła w Radiu Gdańsk Lidka Makowska, radna Dzielnicy Wrzeszcz Górny i członkini Zarządu Ogólnopolskiej Federacji Kongres Ruchów Miejskich, aktywistka ruchu Lepszy Gdańsk. Rozmowę Kontrolowaną prowadził Jacek Naliwajek.

W GDAŃSKU ZAGŁOSOWAŁO 10 PROCENT

Zakończyło się głosowanie w Budżecie Obywatelskim. Głosować można było od Pruszcza Gdańskiego aż po Wejherowo. Piotr Borawski, przewodniczący Komisji Strategii Budżetu Rady Miasta Gdańska, poinformował, że w Gdańsku w tegorocznej edycji zagłosowało prawie 37 tysięcy osób. To 10 proc. uprawnionych – więcej niż w ostatniej edycji, a mniej niż w pierwszej i drugiej.

– Jakością Budżetu Obywatelskiego jest nie tylko frekwencja. Dobrze, że to jest 10 procent. Jednak tym 37 tysiącom gdańszczan i gdańszczanek chciało się wejść do internetu i kliknąć. To cieszy – podkreślała Makowska.

UTOPIA?

Mówiła też, że na początku nastawienie do BO bywało bardzo różne. Nie wszyscy wierzyli w jego skuteczność. – Gdy sześć lat temu spotkaliśmy się w Poznaniu na powołaniu kongresu ruchów obywatelskich, jedną z naszych siedmiu głównych tez był Budżet Obywatelski w każdym mieście jako podstawowe narzędzie wpływu mieszkańców na podejmowanie decyzji finansowych. Wtedy bardzo wielu prezydentów, w tym Paweł Adamowicz mówiło, że Budżet Obywatelski to utopia, mit – opowiadała Lidka Makowska.

Jak dodała, panowało nieco mylne przekonanie, że BO będzie decydował o wszystkim w Gdańsku. – Okazało się, że te pieniądze są niewielkie. Ale spotykamy się w pół drogi, bo poprzez BO ci mieszkańcy, którzy nie tylko składają projekty, ale potem je nadzorują w trakcie realizacji uczą się samorządności, uczą się miasta, uczą się tego, jak się zarządza budżetem. To jest bardzo cenne – mówiła gość Radia Gdańsk.

Lidka Makowska do gdańskiego budżetu ma jednak zastrzeżenie. Jej zdaniem stał się bardzo „administracyjno-proceduralny”. W tym roku odrzucono 92 projekty mieszkańców. – To nie jest tak, że mieszkaniec wychodzi z dobrym projektem i wszystkie projekty przechodzą przez głosowanie. Urzędnicy wymyślili procedurę odrzucania wniosków – mówiła radna.

POLACY NIE LUBIĄ SIĘ ANGAŻOWAĆ

10 procent to dużo czy mało? Bardzo dużo – uważa aktywistka. Zwróciła uwagę na to, że Polacy nie lubią się zbyt angażować w ruchy społeczne. W krajach skandynawskich, Holandii czy w Niemczech aż 80 proc. obywateli i obywatelek należy do jakiegoś stowarzyszenia. W Polsce jest to tylko 11 procent.

– Proszę zobaczyć, jak my się nie angażujemy w takie nasze obywatelskie życie. Obywatelskie, rozumiane jako zagospodarowywanie wspólnego czasu. Na przykład kiedy śpiewamy w chórze, możemy potem z chórzystami zebrać się i wspólnie zagłosować w Budżecie Obywatelskim – podpowiadała Makowska.

DEMOKRACJA PARTYCYPACYJNA – Z CZYM TO SIĘ JE?

Budżet Obywatelski to przejaw demokracji partycypacyjnej, uczestniczącej. Co to oznacza?

– Jest to pewne uzupełnienie demokracji, którą mamy teraz. To filozofia, która wywodzi się w konstytucji, że naród sprawuje władzę. My, mieszkańcy, obywatele i obywatelki mamy bezpośredni wpływ na podejmowanie decyzji – mówiła Lidka Makowska.

W tym roku głosowanie w Budżecie Obywatelskim odbywało się równocześnie w Gdańsku, Gdyni, Sopocie, Rumi, Pruszczu Gdańskim i Władysławowie. Wyniki już 27 września.

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj