Na plażach brakuje ratowników, bo wolą pracować za granicą? „To jakiś dziwny mit”

– W ratownictwie pracuję ponad 15 lat. Znam tylko jedną czy dwie osoby, które wyjechały pracować w tym zawodzie za granicą – podkreślał ratownik na antenie Radia Gdańsk. Gościem Rozmowy kontrolowanej był Maciej Dziubich, członek zarządu sopockiego WOPR. Wywiad przeprowadziła Magda Szpiner.

W piątek na gdańskich plażach rozpoczął się letni sezon. Udostępnione są kąpieliska: Jelitkowo i Klipper, Molo i Dom Zdrojowy w Brzeźnie, Stogi, a także Sobieszewo Orle i Świbno na Wyspie Sobieszewskiej. To ostatnie jest nowym kąpieliskiem w Gdańsku. – Fajne jest to, że jest tendencja do szybszego otwierania kąpielisk. Dyżury są już od początku czerwca. Sezon jest dłuższy niż dwa miesiące – podkreślał Maciej Dziubich.

Ratownik zaznaczał, że mimo coraz większej liczby turystów wypoczywających nad wodą, liczba utonięć co roku maleje. – To podwójny sukces, który składa się z kilku czynników. Poziom ratownictwa w Polsce jest naprawdę wysoki. Poza tym mamy sprzęt bardzo dobrej jakości. Niestety serwisy są sporą częścią budżetu organizacji ratowniczych. Motorówki pływają na wysokich falach i trzeba sporo płacić za serwisowanie. Na przykład w ciągu sezonu za serwisowanie quada płacimy kilkanaście tysięcy złotych. Przez 3 lata, gdybyśmy tego nie płacili, moglibyśmy kupić nowego quada. Ale z tego sprzętu musimy często korzystać – mówił.

Według raportów, w Polsce, w tym na Pomorzu, brakuje ratowników, którzy zabezpieczyliby wszystkie kąpieliska. – Od iluś już lat są takie braki, że jeśli ktoś przyjdzie z uprawnieniami, to znajdzie pracę. Dużo mówi się, że takie osoby wolą pracować w innych krajach. Jestem w ratownictwie od ponad 15 lat i z moich znajomych tylko jedna czy dwie osoby wyjechały za granicę. Te wyjazdy to jakiś dziwny mit. W Polsce zarabiamy od 16 złotych brutto za godzinę. W sumie wychodzi około 3,5 tys. brutto za miesiąc – tłumaczył Maciej Dziubich.

 

mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj