40 lat temu w Polsce rozpoczął się stan wojenny. Prof. Mirosław Golon: został wprowadzony, by zniszczyć „Solidarność”

W tym roku mija okrągła rocznica wprowadzenia przez władze PRL stanu wojennego w Polsce. Dokładnie czterdzieści lat temu, w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, władzę w Polsce przejęła junta wojenna pod przywództwem generała Wojciecha Jaruzelskiego. Historycy podkreślają, że celem reżimu komunistycznego było zniszczenie wielomilionowego ruchu „Solidarności”. – Ówczesne władze nie chciały, żeby Polska stała się krajem demokratycznym. A „Solidarność” to była wolność – mówił prof. Mirosław Golon, dyrektor oddziału IPN w Gdańsku.

– Wydarzenia sprzed czterdziestu lat potwierdzają miliony stron zachowanych dokumentów. To m.in. kartoteki sił, które realizowały stan wojenny. Bo to było nie tylko wojsko, policja, Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak czy ich współpracownicy, ale to także cały czas jeszcze kilkumilionowa, chociaż aktywnych wówczas było kilkaset tysięcy osób, Polska Zjednoczona Partia Robotnicza i jej aktyw kierowniczy. Był to aktyw kierowniczy od szczebla gminy. I to trzeba podkreślić. Po tym aktywie, po wojsku, po policji, zachowały się miliony stron dokumentów. Gdy dziś je czytamy, a dzień po dniu dokumentują to, co się działo od 13 grudnia poprzez styczeń, luty 1982 roku aż po rok 1989, to wyraźnie możemy zinterpretować: celem stanu wojennego, podobnie jak dławienia wszelkich innych protestów, było zdławienie wolności – powiedział „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

– „Solidarność” to była wolność. I „Solidarność” miała zniknąć, miała przestać funkcjonować, przestać być legalna i oficjalna, miała zejść do jakiegoś mikroskopijnego podziemia, kontrolowanego przez agenturę, rozbijanego stopniowo, aby zniszczyć jej zaplecze. Przecież widzieliśmy ten wielki ruch, to wielusettysięczne, a potem wielomilionowe wypychanie ludzi na emigrację, pozbycie się z kraju ludzi młodych, przedsiębiorczych, aktywnych, ale przepełnionych dążeniem do wolności. A więc stan wojenny służył temu, aby PZPR spokojnie dalej rządziła. I siły zbrojne, te ramienia zbrojne, policja, wojsko, żeby dalej Polska pozostała komunistycznym państwem, a nie zamieniła się w kraj demokratyczny taki, jaki mamy dzisiaj – mówił prof. Golon. 

Nasz gość podkreślił, że częściowo działania władz PRL przyniosły oczekiwany przez nie efekt. 

– Tak naprawdę zniszczono na dziesięć lat potęgę tego ruchu. Dziesięciomilionowa „Solidarność” tak naprawdę już nigdy się nie odrodziła w takiej dużej sile, w takiej potędze. Na pewno opóźniono też dojście do wolności i zdławiono tę wielką nadzieję. Wiele starszych osób niestety nie doczekało wolnej Polski. Ja miałem to szczęście, że patrzyłem na to okiem nastolatka. Dla mnie, młodego człowieka, wolność była czymś naturalnym i mieliśmy to szczęście, że, będąc dwudziestokilkulatkami, doczekaliśmy początków tej wolności na przełomie lat od 1989 do 1991 roku. Chcę tu podkreślić, że gwoździem do trumny naszej wolności, począwszy od roku 1944, było państwo sowieckie – dodał dyrektor. 

Gość Radia Gdańsk w audycji przybliżył też planowane wydarzenia, które będą realizowane przez IPN w związku z okrągłą rocznicą wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. – Co istotne, my nie upamiętniamy samego stanu wojennego, bo w ten sposób upamiętnialibyśmy Jaruzelskiego czy Kiszczaka. My upamiętniamy ofiary stanu wojennego i inne ważne postaci – powiedział. Dodał, że wprowadzenia stanu wojennego nie można było uniknąć, bo ówczesna partia po prostu nie chciała oddać władzy. Przez to Polska straciła 10 lat w rozwoju społeczno-gospodarczym. Dlatego w poniedziałek o 17:00 w Sali BHP Stoczni Gdańskiej odbędzie się debata pod hasłem „Czy stanu wojennego można było uniknąć?”.

40 lat temu internowano ponad 10 tysięcy osób związanych z „Solidarnością”, życie straciło około 40 osób, w tym dziewięciu górników z kopalni „Wujek” podczas pacyfikacji strajku, tysiące Polaków zmuszono do emigracji.

raf/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj