Prof. Piotr Czauderna przestrzega: w Polsce mogą pojawić się choroby, które nie występowały od dawna

Czy polski system zdrowotny poradzi sobie z napływem uchodźców z Ukrainy? W jakiej kondycji zdrowotnej są przyjeżdżające dzieci? Jak będzie wyglądał ich kalendarz szczepień? Czy zmieni się polityka covidowa państwa w kontekście niskiego wyszczepienia Ukraińców? O to Olga Zielińska pytała „Gościa Dnia Radia Gdańsk”, którym był prof. Piotr Czauderna z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, przewodniczący Rady ds. Ochrony Zdrowia przy Prezydencie RP. 

– Mamy do czynienia z dwoma problemami. Jeden to osoby, które były w trakcie intensywnego leczenia z powodu różnego rodzaju poważnych schorzeń, takich jak nowotwory czy przewlekła choroba nerek, wymagająca dializ. Z drugiej strony mamy zwyczajne zachorowania, które występują w zwykłej populacji – zapalenia płuc, wyrostka robaczkowego, urazy, itd. – zaznaczył prof. Piotr Czauderna. – Staramy się pomagać dzieciom, szczególnie tym, które wymagają intensywnego, specjalistycznego leczenia. To i owo przedostało się do opinii publicznej. Nie będę mówić o szczegółach, bo to nie czas, ta akcja cały czas trwa. Skomplikowane leczenie w warunkach wojennych, przerywane przez alarmy bombowe, odbywające się w schronach, jest dalekie od optymalności. Udało się ewakuować pacjentów ze wschodniej części Ukrainy, gdzie istnieje zagrożenie ostrzałem, na teren Ukrainy zachodniej i dalej do Polski i innych krajów Europy zachodniej – dodał.

– Nie znamy informacji, ile z tych 2 milionów osób, które przeszły przez granicę, pozostało w Polsce. Po nadaniu numerów PESEL i pełnej rejestracji wszystko się wyjaśni. Jest to jednak na pewno obciążenie dla polskiego systemu ochrony zdrowia – z jednej strony pod względem jego możliwości, zasobów kadrowych, pojemności szpitali przy przychodni, ale z drugiej również co do możliwości finansowania tych dodatkowych świadczeń. Bardzo istotna jest więc pomoc ze strony zagranicy, Komisji Europejskiej czy ONZ, po to, żeby dofinansować polski system ochrony zdrowia, który będzie pracować na zwiększonych obrotach i żeby sfinansować część świadczeń, które będą dodatkowo wykonywane – podkreślił.

– W pewien sposób będzie trzeba odblokować limity. Dzięki Funduszowi Medycznemu u dzieci nie ma problemu, zapłacone zostanie wszystko, co jest wykonane. Tak samo w leczeniu chorób nowotworowych u dorosłych. Natomiast przy zwykłych świadczeniach tego rodzaju limity występują, to niewątpliwie może być problem. Wymagałoby to nowego podejścia, trochę zmodyfikowanego – ocenił Gość Dnia Radia Gdańsk.

–  Na razie wśród polskiego społeczeństwa jest empatia w stosunku do obywateli Ukrainy. To nie są ludzie, którzy przyjechali do Polski dobrowolnie, ale uciekali z terenu ogarniętego wojną, ratując swoje życie. Dziś jest zrozumienie. Oczywiście, zobaczymy jak będzie to wyglądało dalej. Istotne jest to, że nie o to chodzi, by obywatele Ukrainy mieli priorytet w dostępie do polskiego systemu ochrony zdrowia. Oni muszą wejść w system. Jeżeli mamy zapisy na planowe zabiegi i hospitalizacje, oni też muszą w te listy wejść – podkreślał przewodniczący Rady ds. Ochrony Zdrowia przy Prezydencie RP.

– Pojawiały się apele, żeby starać się zabrać ze sobą książeczki szczepień. To nie zawsze jest możliwe w warunkach wojny. Wyszczepialność na terenie Ukrainy jest niższa niż w Polsce. Epidemiologicznie może pojawić się zagrożenie. Nie mówimy tylko o COVID-19, ale też innych chorobach, które w Polsce nie występowały od dawna, na przykład błonica czy gruźlica. To będzie wymagało innego podejścia i szybkiego wdrożenia szczepień tych pacjentów. Z tego co wiem, w ministerstwie zdrowia toczą się prace, by dla pacjentów z Ukrainy uruchomić szczepienia obowiązkowe dla dzieci, które obowiązują polskich obywateli – zapowiedział.

– Szczepionka rosyjska i chińska nie miały zatwierdzenia przez Europejską Agencję Leków. Szeroka kampania szczepień obywateli Ukrainy miałaby sens. To, co uspokaja, to że póki co nie widzimy zwiększonej fali zachorowań na COVID-19. Symulacje komputerowe, modele matematyczne rozwoju pandemii, które są przeprowadzane, na razie nie wykazują, by ta wielka migracja miała przyczynić się do wzrostu liczby zachorowań. To wynika z faktu, że większość osób tam przechorowała COVID-19 – ocenił prof. Czauderna.

Gość Radia Gdańsk mówił też o utworzeniu centrum zdrowia dziecka na Pomorzu. – Za tydzień mija termin składania wniosków o te inwestycje. Taki wniosek niewątpliwie zostanie złożony ze strony GUMed. Mam nadzieję, że konkurs przebiegnie dla nas pomyślnie i jeżeli wniosek zostanie zatwierdzony do realizacji, będzie można w szybkim tempie przystąpić do prac projektowych, a następnie budowlanych. To wielka sprawa i próbuję o to walczyć od lat. Całe Pomorze bardzo potrzebuje takiego ośrodka, zajmującego się leczeniem najtrudniejszych schorzeń. Mam nadzieję, że jesteśmy o krok bliżej. Więcej będzie można na ten temat komunikować w czerwcu, gdy konkurs zostanie rozstrzygnięty – stwierdził.

mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj