Igrzyska zamiast chleba i popcorn marszałka. Poseł PiS krytycznie o dotychczasowej opozycji

Nowa większość sejmowa nie chce dać przysłowiowego chleba, czyli wakacji kredytowych czy obniżki prądu. Te projekty nie są procedowane, a procedujemy inne. Projekt obywatelski w sprawie in vitro leżał kilka miesięcy, mógł jeszcze poczekać. Widać wyraźnie, że to są igrzyska i będziemy nimi coraz bardziej epatowani. Nie przedstawiają żadnych konkretów, które moglibyśmy procedować w Sejmie – mówił w Radiu Gdańsk Kazimierz Smoliński, pomorski poseł Prawa i Sprawiedliwości.

– Jak spojrzymy na to, co dotychczasowa opozycja zaczyna robić, to na pierwszy plan wysuwa się kwestia rozliczeń, a nawet zemsty na dotychczasowych rządzących. Mam nadzieję, że dzisiaj Polacy będą zaskoczeni nowym rządem. Pokażemy, że można inaczej podejść do kwestii polityki, bardziej ekspercko. O tym, czy rząd będzie miał większość, zdecyduje demokratycznie parlament. Mamy kolejny dowód na to, że demokracja w Polsce jeszcze ma się dobrze. Po tym, co opozycja chce robić, widać, że z demokracją może być różnie. Ewenementem jest, że pierwsze posiedzenie Sejmu ma trwać miesiąc. To złamanie pewnych zasad i zwyczajów. Tego w trzydziestoleciu III RP jeszcze nie było – przyznał „Gość Dnia Radia Gdańsk” w rozmowie prowadzonej przez Piotra Kubiaka.

Smoliński krytycznie odniósł się także do zachowania nowego marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który zachęcał Polaków do kupienia popcornu przed kolejnymi obradami parlamentu.

– Pan marszałek pokazuje, że ma ciągle talent. „Kupcie popcorn” – jakby to była kolejna emisja w jedynej mówiącej prawdę telewizji. To bardzo degradujące osobę, która to mówi, a także Polaków. Mają kupować popcorn, żeby oglądać obrady Sejmu? To jest poważna sprawa, najważniejszy organ RP. Pan marszałek podchodzi do tego, jak do programu telewizyjnego. Robimy igrzyska. Nie chcą dać przysłowiowego chleba, czyli wakacji kredytowych czy obniżki prądu. Te projekty nie są procedowane, a procedujemy inne. Projekt obywatelski w sprawie in vitro leżał kilka miesięcy, mógł jeszcze poczekać. Widać wyraźnie, że to są igrzyska i będziemy nimi coraz bardziej epatowani. Nie przedstawiają żadnych konkretów, które moglibyśmy procedować w Sejmie. Umowa koalicyjna to kuriozum, są tak duże różnice programowe. Daj Boże dla Polaków, by to się rozpadło. Im szybciej, tym lepiej. „AntyPiS” jest tak duży, że to jeszcze ich spaja. Jak długo będzie ich spajać? Zobaczymy – zaznaczył.

W rozmowie poruszono także temat zapowiedzi ze strony nowej większości sejmowej, która chce unieważnić powołania ponad 3 tys. sędziów. – Usuwanie sędziów z zawodu jest ewidentnie sprzeczne z konstytucją, nie wyobrażam sobie, by można było to zrobić. Można, łamiąc prawo, dokonywać zmian. Mam nadzieję, że jednak nie odważą się na takie zmiany. Nie wiem, czy Unia Europejska byłaby w stanie to w jakiś sposób zatuszować, to byłoby degradujące dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. 3000 sędziów przez sześć lat to miliony orzeczeń. Nie wyobrażam sobie tego, bo to podważy wiarygodność sądownictwa. Polacy będą mieli obawy, czy w ogóle warto iść do sądu, bo wyrok może zostać w każdej chwili podważony – wyjaśnił pomorski poseł PiS.

– To będzie zachęcało tych, którzy chcą łamać prawo, żeby to robili. Nie będzie kary, bo będzie trudno uzyskać prawomocny wyrok. To jest degradujące i bardzo niebezpieczne dla polskiego wymiaru sprawiedliwości, w ogóle dla pojęcia praworządności, o którą opozycja, TSUE i Komisja Europejska tak dbają, a chcą ją w jawny sposób łamać. Gdyby moja formacja miała takie podejście, jak dotychczasowa opozycja, to powiedziałbym, że niech tak się stanie, im gorzej, tym lepiej. Ale my tak nie podchodzimy. Uważamy, że to bardzo niebezpieczne dla Polaków i lepiej, żeby się nie stało. Skutki mogą być bardzo długofalowe – ocenił.

– Wyroki zapadały od sądów rejonowych po Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny. Są też wyroki dotyczące spraw międzynarodowych. Na pewno polska reputacja, wiarygodność i kwestia inwestycji zostałaby zatrzymana. Wiele firm by się zastanawiało, czy warto w Polsce inwestować, skoro jest tak niestabilny system prawny. Tutaj nagle chce się wszystko odwrócić. Nie trzeba być prawnikiem, żeby wiedzieć, że takich rzeczy nie można robić. Tu się o takich propozycjach mówi przy otwartej kurtynie – podkreślał „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Pytany o kwestię głosowania Parlamentu Europejskiego w sprawie zmiany traktatów unijnych, Smoliński podkreślał, że należało wyrazić sprzeciw wobec tych propozycji. – Kolejny dowód na to, że koalicja jest wewnętrznie podzielona, widać w aspekcie międzynarodowym. Integracja Unii Europejskiej może postępować, ale nie może być centralizacji pod skrzydłami Niemców. Należało głosować przeciwko tym propozycjom. Ciągle mówi się, że to tylko opinia, bo ten parlament nie tworzy prawa. To jednak kolejny krok, przyspieszenie jest coraz większe. Teraz będą ministrowie, za chwilę premierzy. Mam nadzieję, że na szczyt pojedzie jeszcze Mateusz Morawiecki, chociaż Hołownia i pozostali będą robili wszystko, żeby pojechał nowy premier, jeśli ten nie otrzyma wotum zaufania. Dziwię się posłom, którzy mówią, że jest to w interesie Polski, bo trzeba się integrować i Unia wymaga zmian. Prowadźmy ten proces przez kilka lat, a nie zmuszajmy państwa do takich ustępstw – apelował.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj