Krystyna Danilecka-Wojewódzka: słupski ratusz potrzebuje kogoś, kto utożsamia się z tym miastem

(fot. Radio Gdańsk/Alek Radomski)

Ubiegam się o reelekcję dlatego, że Słupsk to moje miasto, moje miejsce na Ziemi. Kocham moje miasto, szanuję przeszłość tego miasta, współtworzę teraźniejszość i chcę współdecydować o przyszłości. Ratusz nie musi mieć prezydenta 20-kilkuletniego, żeby był nowoczesną instytucją. Ratusz musi mieć człowieka, który z tym miastem się utożsamia, ma wiedzę i potrafi wykorzystać potencjał pracowników, żeby to miasto wzmacniać i rozwijać – mówiła w Radiu Gdańsk Krystyna Danilecka-Wojewódzka, prezydent Słupska.

– Dlaczego ubiegam się o reelekcję? To jest pytanie o to, dlaczego w dalszym ciągu chcę być aktywna zawodowo dla mojego miasta, dlaczego chcę podejmować decyzje dotyczące tego, by pozyskiwać środki zewnętrzne, które będą dynamicznie rozwijały Słupsk, dlaczego chcę nadal szukać sposobów na to, żeby upiększać nasze miasto: remontować kamienice, wyburzać stare i zasiedlać nowe. Dlaczego chcę to wszystko robić? Dlatego, że to moje miasto, moje miejsce na Ziemi. Kocham moje miasto, szanuję przeszłość tego miasta, współtworzę teraźniejszość i chcę współdecydować o przyszłości – przekonywała Danilecka-Wojewódzka.

Rozmówczyni Przemysława Wosia odniosła się również do wypowiedzi innego kandydata na prezydenta Słupska, Zbigniewa Gacha, który stwierdził m.in., że słupski urząd potrzebuje przewietrzenia.

– Chciałabym, żeby pan Gach dał argument, co się dzieje, że stawia takie uwagi. Rozumiem, że jest związany z gminą Słupsk i jest w kontrze do naszej koncepcji poszerzenia granic miasta, ale mam nadzieję, że ktokolwiek będzie w ratuszu, będzie kontynuował ten proces. Słupsk jest centrum tego regionu i musi być mocny. Ratusz jest miejscem, które szuka innowacyjnych rozwiązań. Ratusz nie musi mieć prezydenta 20-kilkuletniego, żeby był nowoczesną instytucją. Ratusz musi mieć człowieka, który z tym miastem się utożsamia, ma wiedzę i potrafi wykorzystać potencjał pracowników, żeby to miasto wzmacniać i rozwijać – tłumaczyła.

(fot. Radio Gdańsk/Alek Radomski)

– Jeżeli ludzie mówią, że nie chcą poszerzenia granic miasta, to dlatego, że czasami wydaje im się, że nie muszą partycypować w drogach, którymi jeździ w Słupsku, czy nie muszą być odpowiedzialni za rozwój komunikacji miejskiej, z której korzysta. Mam nadzieję, że w najbliższych latach zostaną wprowadzone procedury rekompensujące miastom takim, jak Słupsk, utracone korzyści. Podatki płacimy tam, gdzie mieszkamy, ale korzystamy z zasobów tych, którzy płacą podatki w Słupsku. To problem do systemowego rozwiązania – oceniła.

Pytana o zastrzeżenia do nadzoru nad inwestycjami miejskimi, między innymi MCK oraz schroniska dla zwierząt, prezydent Słupska podkreślała, że obie te budowy są zakończone.

– Wydaliśmy na inwestycje prawie miliard złotych. Tych inwestycji były setki. Od rozbudowy przedszkoli, po duże kubaturowe inwestycje. A cały czas mówimy o dwóch inwestycjach, udowadniając, że to jest przykład złego nadzoru. Schronisko dla zwierząt i MCK funkcjonują. To są inwestycje zakończone, które działają. Te inwestycje realizowała ta sama firma, która chyba tylko po to powstała i niestety wygrała przetarg. To nie prezydent wybiera wykonawcę, są procedury. Jesteśmy w matni. Jeśli decyduje cena, to wygrywa ten, kto daje niższą cenę. Trafiło na okres pandemii, która sprawiła, że odpuszczono wykonawcom wiele rzeczy, mogli skorzystać z osłony. Cały czas musimy te dwie rzeczy naprawić: to dotyczy tarasu na MCK i jednej rzeczy w schronisku – przyznała.

(fot. Radio Gdańsk/Alek Radomski)

W audycji omówiono także temat problemów z węzłem transportowym, który powstał w Słupsku.

– W sprawie węzła transportowego są przekłamania. Co jest węzłem transportowym zbudowanym przez miasto? Wielki plac manewrowy, sam budynek dworca, windy i schody do tunelu. Gdy kończy się ostatni schodek, to już jest inwestycja PKP. Cudownie byłoby, gdyby ta inwestycja była zrobiona jednocześnie przez wszystkich aż do Wojska Polskiego, ale to nie było możliwe. My zaczęliśmy pierwsi, wbiliśmy się w tunel, a to służby PKP robiły ciąg dalszy. Przecieka przede wszystkim spod torów, prawdopodobnie wskutek źle zdiagnozowanego drenażu, który został zniszczony we wcześniejszych latach – wyjaśniła Danilecka-Wojewódzka.

– Inwestycja jest o tyle nieskończona, że na razie mamy tylko jeden wjazd od strony ulicy Towarowej. Drugim etapem rozbudowy tej inwestycji będzie przebicie się na przedłużeniu ulicy Banacha przez ogródki działkowe. To będziemy realizowali w ciągu dwóch najbliższych lat. Wtedy będziemy mogli mówić, że węzeł jest w całości wykorzystany i jest to inwestycja zakończona. Wtedy będziemy mogli mówić o tym, że węzeł jest nie tylko dla autobusów regionalnych i przewoźników międzynarodowych, ale także dla autobusów komunikacji miejskiej, by one nie traciły czasu – zaznaczyła.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj