Basil Kerski: „W Europejskim Centrum Solidarności jest miejsce dla każdego”

Fenomenem Solidarności był skrajny pluralizm. To była organizacja, która łączyła ateistów oraz wierzących. W demokracji musimy zmierzyć się z tym, że mamy różne wrażliwości. U nas jest miejsce dla każdego. W misję publiczną ECS jest wpisane, że instytucja ma wspierać nowe nurty i nowych ludzi, którzy przychodzą z nowymi tematami. One zawsze są niewygodne – mówił w Radiu Gdańsk Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności. Rozmawiał z nim Michał Pacześniak.

– Zajmujemy się historią polskiej drogi do wolności, ale też wszystkich państw, które przed 1989 rokiem były w obszarze władzy ZSRR. Zajmujemy się więc problemem Ukrainy, rozpadem Jugosławii czy Białorusią. To kwestie otwarte. Zajmujemy się też przyszłością: wspieramy społeczeństwo obywatelskie w tym, abyśmy nadal byli społeczeństwem demokratycznym. To są kwestie otwarte i cele, których nie da się „zrealizować” – zaznaczył „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Basil Kerski był również pytany o spór pomiędzy Europejskim Centrum Solidarności a NSZZ „Solidarność”.

– Jeśli instytucja publiczna jest tak rozpoznawalna, to zawsze znajdzie się ktoś, kto ma prawo coś skrytykować i prawdopodobnie jest to krytyka uzasadniona. Jeśli chodzi o relacje z „Solidarnością”, jest to złożony temat i kwestia jeszcze z czasów, gdy ESC powstawał. Nasza instytucja powstała w 2007 roku i już wtedy był dystans ze strony związku zawodowego „Solidarność”. Obawiał się on, że niezależna instytucja publiczna będzie interpretować historię Solidarności i związku. Ten spór trwa cały czas, do 2015 roku udawało nam się wymoderować to tak, że zachowywaliśmy współpracę. Kiedy jednak pojawiła się szansa budowy własnej instytucji publicznej, została ona wykorzystana i powstał Instytut Dziedzictwa Solidarności – wyjaśnił.

– Fenomenem Solidarności był skrajny pluralizm. To była organizacja, która łączyła ateistów oraz wierzących. W demokracji musimy zmierzyć się z tym, że mamy różne wrażliwości. Odnosimy się do różnych tradycji: chrześcijańskich, ateistycznych. Ważny jest wspólny cel: szacunek wobec praw człowieka. Wydaje mi się, że trzyma się tego każda instytucja publiczna w Polsce, a jeśli przekracza tę granicę, to jest to skandal. U nas jest miejsce dla każdego. W misję publiczną ECS jest wpisane, że instytucja ma wspierać nowe nurty i nowych ludzi, którzy przychodzą z nowymi tematami. One zawsze są niewygodne. Ważne jest, by to nie były siły propagujące nienawiść do drugiego człowieka – przekonywał.

W rozmowie został też poruszony wątek rewitalizacji Placu Solidarności. – Plac Solidarności jest miejscem coraz ważniejszym, symbolicznym. Czeka nas jego rewitalizacja. Jesteśmy zaangażowani w zachowanie przestrzeni symbolicznych, niekomercyjnych na terenie stoczni. To trudny temat. Kiedy gdańska stocznia pozbyła się tych historycznych terenów, które nie były potrzebne do kontynuacji produkcji, nikt nie liczył się z tym, że kultura oraz pamięć będą tam tak silnie obecne. Mam nadzieję, że dojdzie do dialogu różnych podmiotów – przyznał dyrektor ECS.

„Gość Dnia Radia Gdańsk” przypomniał także, że Europejskie Centrum Solidarności zajmuje się również tematem Ukrainy. Jak stwierdził, Putin wypowiedział wojnę nie tylko temu państwu, ale także nam.

– Dziesięć lat temu, kiedy otwieraliśmy ECS, byliśmy w szoku pierwszej inwazji na Ukrainę i aneksji Krymu. Putin powiedział wtedy, że nie akceptuje skutków europejskiego sukcesu Solidarności. To wojna wypowiedziana nie tylko Ukrainie, ale także nam. Ukraina od początku kwestionowała imperium sowieckie. Sojusz niepodległych demokratów z komunistami spowodował to, co jest dramatem dla Moskwy: niepodległość Ukrainy. Tak zaczął się konflikt o wpływy Moskwy w Europie – tłumaczył.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj