SEX można kupić, ale lepiej wymienić się z kolegą. Anegdoty kolekcjonera tablic rejestracyjnych

tablice

Można jak najpoważniej zapytać Macieja Hamerskiego za ile kupił SEX? On jak najpoważniej odpowie, niezależnie jak dwuzacznie to zabrzmi, że na SEX zamienił się z kolegą. Kolega wolał po prostu coś innego. To jedna z zabawniejszych anegdot jaką opowiada kolekcjoner tablic rejestracyjnych pojazdów. Od liter SEX zaczynały się tablice rejestracyjne dawnego Województwa Siedleckiego.

Ten fragment kolekcji zawsze wywołuje uśmiech. Fot. RG

Od dziecka miał głowę do zapamiętywania numerów rejetracyjnych samochodów. W podstawóce znał na pamięć wszystkie numery aut ze swojej ulicy. Wtedy jeszcze nie wiedział, że tablice można również kolekcjonować. Pierwszą tablicę, amerykańską kolorową, dostał od znajomych na osiemnastkę i tak to poszło. Obecnie kolekcja Macieja Hamerskiego liczy dwa tysiące blach. Siedlecki SEX wcale nie jest najcenniejszy.

Maciej Hamerski
Maciej Hamerski. Fot.RG

Trudno zresztą powiedzieć która z tablic kolekcjonera ma największą wartość. Opowieść o każdym eksponacie jest zaskakująca. Co powiecie o amerykańskiej tablicy z 1924 roku? Na pewno ciekawe są oznaczenia rowerowe z czasów II Wojny Światowej. Czy wiedzieliście, że w Norwegii samochody elektryczne mają specjalne wyróżniki zaczynajce się od EL? A co sądzicie o rzadkich kanadyjskich blachach w kształcie niedźwiedzia polarnego? Nigeria, Brazylia, Kuwejt, Surinam, Autralia… na ściane kolekcjonera każda aluminiowa tablica zaskakuje. Ze zdziwieniem zauważamy jak bogaty i wciągający może być świat prozaicznych oznaczeń pojazdów. 

tablice 2
Po wojnie oprócz numeru na tablicach była też nazwa miasta. Fot.RG

Włodzimierz Raszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj