Komentatorzy o bogactwie Gdańska. „Wszyscy dostali podwyżki. Mieszkańcy cen biletów, a urzędnicy – pensji”

Gdy w Gdańsku drożeją bilety na autobusy i tramwaje oraz rosną ceny prądu i opłaty za ogrzewanie, jednocześnie wzrastają też pensje członków zarządu miejskich spółek. O tym, jak bogate jest miasto Gdańsk, zastanawiali się goście w programie „Komentarze Radia Gdańsk”. Ocenili także, czy przywódcy państw europejskich udowadniają, że są solidarni z Ukrainą, czy raczej starają się przeczekać sytuację, nadal prowadząc interesy z Rosją. 

Michał Pacześniak na antenie Radia Gdańsk rozmawiał na te tematy z Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl oraz Andrzejem Ługinem z portalu Gdańsk Strefa Prestiżu. Dyskusję rozpoczęli od tego, co dzieje się na Ukrainie w kontekście działań podejmowanych przez państwa europejskie.

– Patrząc na rosyjskie bestialstwo w Buczy, Kramatorsku, Mariupolu, Hostomelu, Irpieniu, trzeba sobie powiedzieć wprost, że Europa nie robi wszystkiego, co powinna – to fragment niedawnego wystąpienia premiera Mateusza Morawieckiego. – Mówimy głośno „nie” dla rosyjskiej ropy, „nie” dla rosyjskiego gazu, „nie” dla rosyjskiego węgla. To stanowisko Polski. A co z resztą Europy?

– Część przywódców państw europejskich chyba po prostu czeka, aż ta wojna się skończy. Jest ona dość daleko od nich, nie są to państwa frontowe i dla nich najważniejsze są interesy ze Związkiem Radzieckim. Bo to jest Związek Radziecki, w Rosji nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o mentalność przywódców. Sankcje nie są wprowadzane w sposób ostry. Gdyby Europa była solidarna z Ukrainą i gdyby chciała zakończyć tę wojnę bardzo szybko, można by to zrobić, całkowicie odcinając import surowców. Ale za to trzeba by zapłacić i zapłaciłoby to społeczeństwo europejskie – wskazywał Andrzej Ługin.

– Przez ostatnich kilkadziesiąt lat relacje gospodarcze Federacji Rosyjskiej i Europy Zachodniej bardzo mocno złączyły gospodarki, które były i są wobec siebie bardzo kompatybilne. Po drugiej stronie jest codzienne życie społeczeństw państw Europy Zachodniej. I to jest ten moment, w którym nawykli do nieustannego szukania kompromisów i rozwiązań opartych o konsensus, o porozumienie, o negocjacje politycy zachodnioeuropejscy mają problem, żeby wyjść z pewnego paradygmatu relacji z Rosją w sytuacji, która jest całkowicie odmienna od ich dotychczasowych doświadczeń. I rzeczywiście tak jest, że Europa Zachodnia kupując surowce, finansuje, mówiąc wprost, możliwości wojenne Rosji. W dłuższym horyzoncie czasu działa na swoją niekorzyść, ale w krótszym ubezpiecza pewien ład społeczny w swoich krajach. Polakom jest w tej sytuacji dużo trudniej zachować taki stoicki spokój, bo my jesteśmy po prostu tuż obok – argumentował Marek Formela.

Kolejnym tematem były zarobki w gdańskich spółkach i podwyżki pensji członków zarządu w kontekście wzrastających ostatnio cen za przejazdy komunikacja miejską oraz rosnącej inflacji.

– Mówimy o olbrzymich pieniądzach w takim zamkniętym kręgu. Są zmiany, są pewne rotacje na stanowiskach, ale cała struktura pozostaje wciąż taka sama – mówił prowadzący audycję Michał Pacześniak.

– To, co jest szczególnie bulwersujące, to ostatni epizod związany z podwyżką cen biletów na przejazdy komunikacją zbiorową. Na sesji, podczas której przegłosowywano podwyżki, pan Borawski wskazywał, że ceny biletów muszą wzrosnąć w związku z szalejącą inflacją i rosnącymi kosztami. Tymczasem kilka dni wcześniej Aleksandra Dulkiewicz, jako jednoosobowe zgromadzenie udziałowców, podniosła bardzo wyraźnie wynagrodzenia członkom zarządu Gdańskich Autobusów i Tramwajów, głównej firmy komunikacyjnej, która czerpie dochody z tego, że miasto przeznacza coraz większe pieniądze na dofinansowanie komunikacji publicznej. O tej decyzji prezydent miasta radni Gdańska nawet nie zostali poinformowani. W Gdańsku władza jest od lat związana z jednym środowiskiem i to środowisko, wykorzystując narzędzia dostępne w demokracji, wzajemnie się wspiera i ubezpiecza – wyjaśniał Marek Formela.

– Władza jest szczodra szczególnie dla „swoich”. W Gdańsku jest pewnego rodzaju kasta „nadurzędników”, którzy zawsze mają pieniądze, którzy zawsze dostają większe pensje. Nawet tworzy się specjalne podwyżki z tej okazji, że konkretny człowiek przyjął dane stanowisko. Potem, gdy ten człowiek rotuje na jakieś inne stanowisko, jego następcy obniża się tę podstawową pensję. Tak to wygląda w Gdańsku. Wszyscy dostali więc podwyżki. Mieszkańcy podwyżki cen biletów, a urzędnicy – podwyżki pensji – podsumował Andrzej Ługin.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj