Czy Donald Tusk przygotowuje wojnę domową? „Może chodzić o kolejne wybuchy uliczne”

(fot. Radio Gdańsk)

Prezes Jarosław Kaczyński po ustąpieniu ze stanowisku wicepremiera oświadczył: „Sądzę, że Donald Tusk przygotowuje coś w rodzaju wojny domowej w Polsce, że ten szok wynikający z utraty władzy doprowadził do jakichś zmian psychicznych i przede wszystkim do snucia takich planów, które z demokracją i praworządnością nie mają kompletnie nic wspólnego, a poza tym muszą doprowadzić do niezwykle ostrych konfliktów ze wszystkimi tego konsekwencjami”. Czy prezes PiS ma rację, wypowiadając o szefie PO takie słowa? O tym w „Komentarzach Radia Gdańsk” Piotr Kubiak rozmawiał z Krzysztofem Puternickim, publicystą, autorem cyklu „Tryptyk Gdański”, oraz Piotrem Piotrowskim, wykładowcą akademickim i dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”.

– Pamiętajmy, że Tusk, jak i jego otoczenie, przez cały czas twierdzi, że ich program dopiero będzie. Platforma nie ma programu, zaczyna kampanię, która polega na tym, że się opowiada o zbożu. Z naszej percepcji jest rzeczą oczywistą, że to stronnicze działanie na temat Moskwy, ale chyba też Unia Europejska dość mocno wypowiedziała się na ten temat. A strona rządząca przygotowuje się do wyborów o wiele bardziej konsekwentnie i merytorycznie – ocenił Krzysztof Puternicki.

– W tej chwili opozycja jest na etapie sondowania. Pojawiają się tematy z różnych dziedzin, często odległych, tak jak temat zboża, za chwilę temat aborcji. Kto wie, czy nie chodzi o to, żeby doprowadzić do kolejnego mocnego przesilenia politycznego, z którymi mieliśmy do czynienia dwa lata temu, czyli wybuchów ulicznych. I być może to jest zaprogramowane w tym kierunku, żeby zaraz po wakacjach do takich sytuacji doprowadzić – zastanawiał się Piotr Piotrowski.

Europejskie Centrum Solidarności wyrzuciło na bruk Gdańskie Stowarzyszenie Inwalidów Narządu Ruchu „Solidarność”. Jego miejsce ma zająć proaborcyjna „Fundacja Widzialne – Zmiana Jest Kobietą”.

– Wiadomo. że ECS nie jest miejscem, które jest solidarne dla wszystkich, tylko dla danej opcji i danych ideologii, które nie mają nic wspólnego z wartościami nie tylko chrześcijańskimi, ale chyba całej ludzkości. Robotnicy w stoczni walczyli o szacunek dla każdego, o równość dla każdego, a nie o poszczególne wartości, jak LGBT. Z czysto matematycznego punktu widzenia, jak można mówić o równości, dając szansę wybranym grupom, które nie stanowią większości. To jest zaprzeczenie demokracji – stwierdził Puternicki.

W mediach pojawiły się informacje, że współpracownicy Aleksandry Dulkiewicz z kierownictwa Wszystko dla Gdańska dostali łącznie pięć stanowisk w radach nadzorczych miejskich spółek. Chodzi o wiceprezydenta Piotra Grzelaka, dyrektora biura prezydent Gdańska Marka Bonisławskiego oraz jego brata, który jest sekretarzem stowarzyszenia.

– Mamy potwierdzenie złotej zasady, że demokracja kończy się we wszystkich systemach demokratycznych na poziomie sołectwa albo dzielnicy, a potem zaczynają się synekury i tutaj mamy z tym absolutnie do czynienia. Natomiast pewnie jeszcze jest trochę stanowisk do obsadzenia, jest jeszcze trochę ludzi ze Wszystko dla Gdańska, którzy mogą zasilić kadry – zauważył Piotrowski.

am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj