„Wolność słowa nie polega na tym, by obrażać innych”. Ciąg dalszy sprawy kontrowersyjnych jasełek

(Fot. Radio Gdańsk)

W „Komentarzach Radia Gdańsk” ponownie pojawił się temat bulwersujących „jasełek”, które przed świętami zorganizowali uczniowie Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Gdańsku. Minister Czarnek odnosząc się do nich, mówił, iż „wychowywanie to wskazywanie tego, co jest dobre i szlachetne. Cóż dobrego i szlachetnego jest w tym, że w okresie Bożego Narodzenia urządza się drwiny właśnie z Bożego Narodzenia i uczuć religijnych”. Czy to przedstawienie to rzeczywiście były drwiny? Swoje opinie na temat głośnych „jasełek” wyrazili goście audycji prowadzonej przez Michała Pacześniaka – Andrzej Potocki z tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce.pl oraz Michał Ossowski, redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność”.

Na pytanie, czy te „jasełka” można nazwać drwinami i co można zrobić, kiedy dochodzi do podobnych sytuacji, odpowiadał Andrzej Potocki. – Niewątpliwie mamy do czynienia z drwinami, bowiem, obserwując relacje z tych “jasełek”, to rzeczywiście można się poważnie zastanowić, czy nie została przekroczona granica dobrego smaku. Tam były takie sceny, jak Jezus wożony na taczce, co w przededniu Bożego Narodzenia dla ludzi wierzących jest obraźliwe. I to, co najgorsze w tych „jasełkach”, to pomieszanie klimatów religijnych z klimatami LGBT. Bowiem ich wydźwiękiem była obrona osób o orientacji innej aniżeli heteroseksualna, co w przeddzień świąt Bożego Narodzenia również absolutnie nie jest wyznacznikiem dobrego smaku. A ponieważ była to młodzież, to jednak należy wymagać więcej. Stąd jest zresztą to oburzenie. Ja się dziwię obronie tej całej “imprezy” przez radnych Platformy Obywatelskiej i mówienie jakichś rzeczy, że to jest kneblowanie ust, że to uderza w wolność słowa. Nie ma czegoś takiego. Wolność słowa nie polega na tym, żeby obrażać innych ludzi. To nie jest to, żeby w kraju, w którym większość ludzi chodzi do kościoła albo jest wierząca, w przededniu dwóch największych, najważniejszych świąt, urządzać tego typu imprezy o kiepskim smaku. Kończąc, chciałem jeszcze dodać, że w ramach swojej reakcji radny Andrzej Kowalczys, działacz opozycji w latach PRL-u, przyniósł na konferencję prasową w obronie „jasełek” jakiś opornik sprzed czterdziestu lat. Ja także byłem działaczem opozycji i nosiło się te oporniki. To jest takie wycieranie sobie gęby tą opozycją i dziwię się staremu opozycjoniście, że stosuje tak niskie chwyty, żeby przypinać i sugerować, że ten opornik jest symbolem obrony wolności słowa w tej akurat sytuacji. To jest po prostu żenujące i wstyd, że to robi były opozycjonista – tłumaczył Potocki.

A czy są jakieś granice wolności słowa oraz, czy nauczyciele spełnili swoją rolę, pozwalając na tak dalece posuniętą wolność artystyczną, starał się odpowiedzieć Michał Ossowski. – Szkoła, oprócz tego, że uczy, powinna także wychowywać. I dzisiaj troszeczkę mamy z tym problem, że szkoła odchodzi od tych zadań wychowawczych, uważając, że to nie jest ich działka. I to jest błąd. To jest miejsce, gdzie młodzi ludzie w dość trudnym dla siebie wieku spędzają mnóstwo czasu i jeżeli tutaj tych walorów wychowawczych sobie odmówimy, to tracimy gdzieś naprawdę duży kawał czasu, gdzie moglibyśmy na młodych ludzi wpływać. Druga rzecz jest taka, w której też zgadzam się z przedmówcą, że granice dobrego smaku zostały przekroczone. Wolność słowa i wolność wyrażania swoich poglądów jest rzeczą nadrzędną. I my, ludzie mediów, to wiemy, szanujemy i cenimy sobie nadzwyczaj. Natomiast ta wolność nie może się sprowadzać do obrażania uczuć innych. Tutaj są pewne granice tej wolności. Ja chcę podkreślić, że ta młodzież nie musi wcale wyznawać wartości chrześcijańskich, nie musi się z nimi zgadzać, może mieć do nich krytyczny stosunek. To wszystko mieści się w ramach wolności słowa. Natomiast wyrażanie tego krytycznego stosunku, interpretowanie tego w taki sposób, nie do końca zgodny z wartościami chrześcijańskimi, akurat właśnie w takim dniu, może obrazić uczucia wielu osób. I w tym zakresie takie wydarzenia nie powinny mieć miejsca. W ogóle obrażanie uczuć religijnych nie powinno mieć miejsca, ale szczególnie taka krytyka nie powinna odbywać się w tym czasie – wyjaśniał redaktor naczelny. – Natomiast trochę się cieszę ze słów ministra Czarnka, który mówi o niekaraniu. Raczej tonuje swoje wypowiedzi, bo w przestrzeni medialnej różne były głosy wcześniej. I tak bym zalecał, bo to są jednak młodzi ludzie. Młodzi ludzie w okresie buntu i my stosując wobec nich takie systemy zakazowo-nakazowe, tak naprawdę niewiele osiągniemy albo osiągniemy jedynie efekt przeciwny. Trzeba po prostu podjąć pracę u podstaw. Trzeba zastanowić się nad tym, w jaki sposób my wychowujemy naszą młodzież. W jaki sposób uczymy ich tolerancji i poszanowania również dla przeciwnych poglądów. To na pewno przyniesie większe efekty – dodawał.

Posłuchaj całej audycji:

ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj