Polska kupi fregaty od Australii? „Eksperci muszą się wypowiedzieć, czy to w ogóle da się reaktywować”

Decyzja dotycząca zakupu dwóch używanych australijskich fregat dla Marynarki Wojennej na pewno zostanie podjęta jeszcze w tym roku, raczej szybciej niż później – powiedział PAP w Szczecinie przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej poseł PiS Michał Jach.

– Zakup używanych fregat typu Adelaide z Australii byłoby dla Polski ważnym wsparciem, podniesieniem wartości bojowej naszej marynarki, a jednocześnie za niewielki koszt staniemy się bardziej wiarygodnymi sojusznikami w NATO – powiedział w poniedziałek Jach.

Pytany o koszt fregat typu Adelaide, odpowiedział, że „sam okręt możemy kupić za 1 dolara australijskiego, natomiast należałoby zapłacić za wyposażenie”. – Jednostki kilka lat temu zostały zmodernizowane i wyposażono w najnowocześniejszą broń i systemy. Przy dobrych negocjacjach za to trzeba będzie zapłacić setki milionów złotych. Fregata z pełnym wyposażeniem ma wartość ok. 700 mln dolarów – wyjaśnił Jach.

„POTRZEBNY JEST NASZ WKŁAD W NATO”

– Przeżyliśmy już własną historię budowania własnych okrętów. Potrzebny jest nasz wkład w NATO. Moim zdaniem powinniśmy kupować każdy okręt na rozsądnych zasadach. Eksperci powinni wypowiedzieć się, na ile są sprawne i przez jaki czas mogą funkcjonować. Nasza flota od dawna nie otrzymywała nowych jednostek bojowych, więc wymaga wzmocnienia, jeśli ma wykonywać zadania zlecone – uważa prof. Marek Grzybowski z Akademii Morskiej i Klastra Morskiego.

TECHNOLOGIA PRZED ZŁOMOWANIEM?

Wioleta Kakowska-Mehring z trojmiasto.pl zwróciła uwagę na inny aspekt. – Na spotkaniu, na którym rozważano ten projekt, uderzyła mnie jedna rzecz. Było to spotkanie poświęcone „wprowadzeniu nowoczesnej technologii okrętowej do polskiego przemysłu stoczniowego”. Po czym pan poseł Michał Jach powiedział, że jeżeli nie kupimy tych fregat za przysłowiowego dolara, to Australijczycy będą musieli je zutylizować. Liczę tutaj na opinię ekspertów i fachowców czy to się jeszcze da reaktywować, czy to wyposażenie za 700 milionów da radę na tej łupinie, która jest do zutylizowania – powątpiewała.

– Zgadzam się z panem profesorem Grzybowskim, że fachowcy powinni się wypowiedzieć – mówił Krzysztof Szymborski, prezes Bałtyckiego Terminalu Kontenerowego. – Wydaje mi się, że tutaj kluczową rolą jest uzbrojenie i jego rodzaj. Nie wiem czy akurat musimy szukać fregat w Australii, a nie pośród tych krajów, z którymi współpracujemy i z którymi możemy się dzielić technologiami czy ich utrzymaniem. Natomiast na pewno jest „ściemą” mówienie, że to nowoczesna technologia. Jest to technologia tuż przed złomowaniem – powiedział.

PAP/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj