Niemcy masowo wykupują towary. Eksperci: zawsze powinniśmy być przygotowani do pewnych rzeczy

Za zachodnią granicą pojawiły się obawy o problemy z zaopatrzeniem sklepów, wywołane wojną w Ukrainie. Niemcy zaczęli wykupywać mąkę i olej, a w supermarketach coraz częściej dochodzi do incydentów między klientami. O tym, czy warto robić zapasy, Iwona Wysocka rozmawiała z Markiem Lewandowskim, rzecznikiem „Solidarności” oraz Grzegorz Pellowskim, trójmiejskim piekarzem.

– To pytanie powinno być postawione od drugiej strony: co może się wydarzyć i czy jestem na to przygotowany? Co zrobię, jak nie będzie prądu, jak nie będzie wody? Co zrobię, jak nie będzie paliwa, nie będą działały bankomaty? To, czy robić zapasy, powinno wynikać z odpowiedzi na te pytania. Jesteśmy krajem frontowym. Co zasila Ukrainę, by mogła prowadzić i póki co wygrywać tę wojnę? Zaopatrzenie, które idzie głównie przez Polskę. Myślicie państwo, że Putin nie zdaje sobie z tego sprawy? Zobaczcie, co działo się w sklepach i na stacjach benzynowych, gdy wojna się zaczęła. Zmierzam do tego, że nie powinniśmy patrzeć, co się dzieje, tylko zawsze być przygotowanym do pewnych rzeczy – mówił Marek Lewandowski.

– Na oleju i mące Niemcy nie pociągną długo. Powinni myśleć też o innych składnikach. My mamy doświadczenie, bo po wojnie brakowało nam wszystkiego i trzeba było robić zapasy. Jestem przedsiębiorcą. W latach 80., jak były komunikaty, że może zostać wyłączony prąd, od razu kupiłem agregat prądotwórczy i zaopatrzyłem się w paliwo. O prąd byłem spokojny. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego zabezpieczyć. O to powinno zadbać państwo. W poprzednich latach były wojskowe rezerwy dla ludności. Widzę, że Niemcy poważnie podchodzą do tematu, czyli obawiają się. Może mają większą wiedzę. Nie żałuję ich. Niech wejdą w naszą sytuację, jaką mieliśmy przez 40 lat, że musieliśmy o wszystko martwić się sami – komentował Grzegorz Pellowski.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj