Trafił do wojska i został wysłany do Czarnobyla. „Po 37 dniach pracy balansowałem między życiem a śmiercią”

Gdy w elektrowni w Czarnobylu wybuchł reaktor, był 29-latkiem. Miał już rodzinę, a w wolnym czasie intensywnie trenował, dzięki czemu zdobył brązowy medal ZSRR w podnoszeniu ciężarów. Jesienią 1986 roku Volodymir Strizhak trafił do wojska i wysłany został do Czarnobyla, by likwidować skutki katastrofalnej awarii reaktora. Choć był w świetnej formie, intensywne promieniowanie w ciągu miesiąca zrujnowało jego zdrowie. O pracy likwidatora skutków katastrofy w Czarnobylu opowiedział w rozmowie z Eweliną Potocką.

W wyniku choroby popromiennej w Czarnobylu zginęło 31 osób. Według oficjalnych danych, po katastrofie 350 tysięcy mieszkańców musiało zostać przesiedlonych. Volodymir Strizhak mówi jednak, że przesiedlonych mogło zostać nawet 5 milionów osób.

– Ludzie, którzy jechali do Czarnobyla, nie rozważali tego w kategoriach chcenia lub niechcenia. Nam chodziło o to, że trzeba uratować świat. Jednocześnie każdy jechał ze świadomością, że może nie wrócić lub w lepszym przypadku wróci jako inwalida – opowiada w rozmowie z reporterką Radia Gdańsk.

Volodymir Strizhak odwiedził Polskę na zaproszenie Fundacji Sedlaka.

Posłuchaj audycji:

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj