„Gwiazdy świecą w górach”. Wyjątkowy reportaż o bohaterach „Solidarności”

Bohaterowie strajku w Stoczni Gdańskiej, współtwórcy Wolnych Związków Zawodowych i NSZZ „Solidarność”. Joanna i Andrzej Gwiazdowie to postacie od lat funkcjonujące na marginesie wielkiej polityki. W reportażu Anny Rębas jednak inaczej, intymnie, o prywatnych zainteresowaniach niezwykłego małżeństwa. To rozmowa między innymi o pasji do górskich wypraw i zdobywania szczytów na całym świecie. – Zabieramy plecaki i wędrujemy. To jest nasza największa pasja, która pozwala nam utrzymać kondycję psychiczną i fizyczną. Przeszliśmy polską granicą całe Karpaty Ukraińskie. Obeszliśmy mnóstwo pasm górskich, Pireneje, Bałkany, Rodopy. Chodziliśmy po Skandynawii – opowiada Joanna Gwiazda. 

– Zawsze dokładnie przygotowujemy się do każdej wyprawy. Na przykład sami smażymy mięso. Najpierw topimy słoninkę, kręcimy na dużej maszynce mięso, żeby były takie większe kąski. Potem się to smaży i pakuje do puszek. Tego nie trzeba konserwować, świetnie się trzyma zalane tłuszczem. I na tym żyjemy przez miesiąc. Mięso jest już gotowe, więc nie musimy mieć dużo benzyny do kuchenki, żeby gotować. Ale wszystko waży. Jedzenie na cały miesiąc, do tego ciężar obozowego sprzętu… Ja niosę 25 kg, Anka koło 20 – mówi Andrzej Gwiazda. – Potem ciężaru ubywa – dodaje z uśmiechem Joanna Gwiazda.

40 KILOMETRÓW W CIĄGU DNIA

– Na początku idziemy wolniej, częściej nocujemy. Potem przybywa już kondycji, zmęczenie uchodzi, ubywa jedzenia, więc bagaże stają się lżejsze. I wtedy idziemy już szybciej. Na przykład w Szwecji. Na początku robiliśmy nocleg co parę kilometrów, a pod koniec zrobiliśmy 40 kilometrów w ciągu jednego dnia – opowiada Joanna Gwiazda.

„CIEKAWY KAWAŁEK HISTORII POLSKI”

Legendy „Solidarności” opowiedziały Annie Rębas także o początkach swojej znajomości. – Poznaliśmy się w domu studenckim, w akademiku. Andrzej był studentem na wydziale elektroniki, ja na wydziale budowy okrętów. No i później pobraliśmy się, jak to zwykle bywa. A ślub braliśmy w parafii pod wezwaniem Świętej Małgorzaty w Nowym Sączu – wspomina Joanna Gwiazda.

– Pochodzimy z Krzemieńca, na obecnej Ukrainie. Mój tato był profesorem w Liceum Krzemienieckim i gdy się zaczęły wywózki i działalność Band UPA, to wyjechaliśmy przez zieloną granicę do Generalnej Guberni. I tak rodzice wylądowali w Nowym Sączu. Ja tam zdawałam maturę. A rodzice Andrzeja? To jest w książce opisane, to jest ciekawy kawałek historii Polski. Ojciec pracował w Marynarce Wojennej na Pinie, na Prypeci, w Pińsku, czyli na terenie obecnej Białorusi – dodaje.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj