Życiowa ucieczka skończyła się w Gdańsku. Teraz Tatarzy dzielą się smakami ze swoich stron

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

Reportaż „Azima” jest opowieścią o wspomnieniach, tatarsko-tureckiej kuchni, historii Tatarów krymskich, życiu, walce i miłości, a także o strachu i codziennej walce o przetrwanie. O zaczynaniu wszystkiego od początku, podnoszeniu się do kolejnego życia opowiadają bohaterowie reportażu Anny Rębas – urodzona w Uzbekistanie Susanna i Ahmed, który przyszedł na świat w Turcji, właściciele restauracji Azima we Wrzeszczu.


Tatarzy krymscy mają dramatyczną historię. – Przykładem tych zawikłanych losów jest moje życie. Cały czas zaczynam od zera. Urodziłam się w Uzbekistanie, potem wraz z rodziną zostałam wysiedlona na Krym, a w 2014 roku znowu musiałam opuścić swój kraj. Wojna rozpętana przez rosyjskie imperium zniszczyła możliwość normalnego życia. To dziwne, że nie zwariowałam – mówi Susanna.

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

OD DZIEWIĘCIU LAT W GDAŃSKU

Susanna Izzetdinowa, prezes fundacji Instytut Świata Krymskiego, mieszka w Gdańsku od dziewięciu lat. Jak wspomina, najtrudniejsze były pierwsze trzy.

– Przeżyłam wielki stres. Zawsze mówię, że emigracja i uchodźstwo to ciężki moment w życiu każdego. Najpierw trafiliśmy do Białej Podlaskiej, potem był Lublin, a dopiero na końcu Gdańsk – tłumaczy.

W restauracji Susanna przygotowuje dania kuchni Tatarów krymskich. Smakosze mogą ich spróbować również na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Wyspiańskiego.

DRAMATYCZNE LOSY

Susanna często przypomina o deportacji swego narodu z ojczyzny podczas II wojny światowej. 18 maja 1944 roku Związek Radziecki przeprowadził deportację całego narodu tatarskiego – przeszło 200 tysięcy osób – z Krymu, wywożąc ludzi w wagonach bydlęcych, bez picia i jedzenia, do Azji Środkowej. Bez prawa powrotu. Na spakowanie się Tatarzy dostali dziesięć minut. W trakcie wyczerpującej podróży zmarła blisko połowa wygnańców. Wywożono wszystkich i traktowano ich w nieludzki sposób. Dochodziło nawet do zbrodni – na pełnym Morzu Azowskim zostały umyślnie zatopione łodzie z tatarskimi wysiedleńcami na pokładzie.

Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku Tatarom pozwolono wrócić na Krym, ale powrót do ojczyzny nie był prosty – ich domy i ziemie uprawne dawno były zajęte, a miejscowa ludność nie cieszyła się z ich powrotu. Ponownie musieli zaczynać od zera, bez wsparcia ze strony państwa. Często latami mieszkali w namiotach.

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

Tatarzy trafiali głównie za Ural oraz do Uzbeckiej i Kazachskiej Socjalistycznych Republik Radzieckich. Przez wiele lat nie mogli wrócić do swojej ojczyzny. Jeszcze w czasach Związku Radzieckiego formalnie pozwalano Tatarom wracać, ale faktycznie robiono wszystko, żeby tego nie robili. Możliwość powrotu przyniósł dopiero rozpad Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Dziś Tatarzy stanowią około 12 proc. populacji półwyspu. Po wybuchu protestów na Ukrainie w 2013 roku jednoznacznie opowiedzieli się za pozostaniem Krymu w składzie państwa. Najgłośniejsze protesty w związku z tym odbyły się w marcu 2014 roku.

– Czekam na koniec wojny. Dla mnie Krym to Ukraina. Bardzo tęsknię za tym światem i moim Krymem. Została tam moja mama. Nie chcę tu, w Gdańsku, mieszkać i zaczynać od zera, ciągle uciekać i zaczynać od nowa. Jestem osobą bardzo religijną. Wiara w Boga daje mi pewność, że wszystko będzie dobrze – zaznacza bohaterka reportażu.

HISTORIA

Tatarzy polscy emigrujący z ziem kresowych II Rzeczypospolitej tworzą nowe skupiska osiedleńcze na ziemiach zachodnich Polski. Zamieszkują Gorzów Wielkopolski, Krosno Odrzańskie, Wrocław, Koszalin, Szczecinek, Trzciankę Lubuską, Poznań, Jelenią Górę, Zabrze, Elbląg, Gdańsk, Gdynię, Wałbrzych, Piłę i Szczecin – to główne ośrodki miejskie, gdzie znajdowały się skupiska tatarskie liczące od kilku do kilkudziesięciu osób. Te nowe ośrodki życia tatarskiego zaczynają powoli krzepnąć. pojawiają się pierwsze oznaki namiastki dawnego życia społecznego i religijnego.

Do Gdańska przyjechała większa grupa Tatarów z Wilna razem z tamtejszym imamem Ibrahimem Smajkiewiczem, który powoli zorganizował życie religijne ludności na miarę jej możliwości i środków: prowadził świąteczne modlitwy, dokonywał obrzędów przyjęcia nowo narodzonych dzieci do muzułmańskiej wspólnoty, udzielał posług religijnych przy pogrzebach i ślubach. To wszystko odbywało się bez oficjalnej rejestracji religijnej muzułmańskiej organizacji, w prywatnych mieszkaniach, aczkolwiek, z konieczności, za wiedzą ówczesnych władz.

FORMOWANIE WSPÓLNOTY

Przybyli do Gdańska Tatarzy podjęli pracę w zakładach produkcyjnych, uspołecznionych i w administracji polskiej na terenie Trójmiasta. Pracowali też w sądownictwie i szpitalach. W 1947 roku został ponownie zarejestrowany przez ówczesne władze Muzułmański Związek Religijny, na nieco innych zasadach niż w okresie międzywojennym, a także o innym statucie. Na czele tego związku stoi obecnie, wybierane na pięcioletnią kadencję, Najwyższe Kolegium Muzułmańskie na czele z przewodniczącym.

Organizatorem nowego związku i jego pierwszym przewodniczącym był pełniący przed 1938 rokiem funkcję zastępcy muftiego (zwierzchnika wyznania muzułmańskiego) Jakub Romanowicz.

Od 1946 roku funkcjonuje w Gdańsku gmina muzułmańska pod kierunkiem Ibrahima Smajkiewicza jako część Muzułmańskiego Związku Religijnego. Działanie gminy nie jest jeszcze uregulowane prawnie.

Posłuchaj całego reportażu:

Anna Rębas/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj