Dyrektor medyczna RCKiK w Gdańsku: Centra krwiodawstwa nie prowadzą internetowych poszukiwań dawców krwi dla konkretnych pacjentów

DSC 3483 copy

Wielu z nas spotkało się w internecie z apelami o oddawanie krwi dla konkretnej osoby. Czy oznaczają one, że jeśli krew nie zostanie oddana, to taka osoba nie uzyska pomocy? O tym m.in. w audycji „Nie daj się oszukać” mówiła doktor Anna Jaźwińska-Curyłło, specjalista transfuzjologii klinicznej, wicedyrektor ds. medycznych w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Gdańsku. – Centra krwiodawstwa nigdy nie uzależniają przekazania krwi dla pacjentów od wcześniejszego jej pobrania od znajomych, czy rodziny chorego – mówiła w rozmowie z Joanną Matuszewską.

– Centra czuwają nad tym, żeby wszyscy pacjenci byli bezpieczni. My wiemy wcześniej od szpitali, że są pacjenci, którzy będą wymagali przewlekłego leczenia składnikami krwi. Jesteśmy się w stanie na to przygotować i wyprzedzić pewne rzeczy – tłumaczyła lekarka. – Internetowe apele o oddawanie krwi dla konkretnej osoby mają zachęcić do zgłaszania się honorowych dawców. Ale to nie centra krwiodawstwa prowadzą te akcje, a prywatne osoby.

Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka

– Krew nie jest oddawana na rzecz konkretnej osoby, trafia do ogólnej puli – tłumaczyła lekarka. – Założenie jest takie, że oddana krew zasila nasze magazyny, nasz bank krwi i stamtąd poszczególne szpitale zamawiają składniki krwi dla pacjentów.

W audycji tłumaczyła też kto może zostać krwiodawcą. – Trzeba mieć 18 lat, być zdrowym, czyli nie brać na stałe żadnych leków. Można mieć natomiast tatuaże, piercing, czy makijaż permanentny. Muszą jednak upłynąć pełne cztery miesiące od jego wykonania. Dawcami nie mogą być osoby zakażone różnymi wirusami typu HCV czy HIV oraz osoby chore na choroby autoimmunologiczne, np. na chorobę Hashimoto – mówiła dr Jaźwińska-Curyłło.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj