Od gry w Guitar Hero do zwycięstwa w „Must Be The Music. Tylko Muzyka”

(fot. Wikipedia)

W tej odsłonie „Podwieczorku Mistrzów” Konrad Mielnik gościł najmłodszego z tytułowych „mistrzów”, goszczących w tym programie. Był nim gitarzysta Marcin Patrzałek.

Marcin swoją przygodę z muzyką rozpoczął bardzo wcześnie.

– Na dobrą sprawę, jakiś wyraz muzyczny w moim życiu miał miejsce, kiedy miałem jakieś 7 lat. Była to gra Guitar Hero, polegała ona na tym, że były sztuczne instrumenty i na konsoli wideo widziało się, czy się dobrze gra. W zestawie była perkusja, gitara z klawiszami itd. Uwielbiałem to, kiedy byłem mały i skromnie mogę powiedzieć, że bardzo dobrze mi to szło. To jest takie pierwsze coś z muzyką, jeśli chodzi o granie, wykonywanie, a dopiero później, kiedy miałem 9-10 lat, przypadkowo pojawiła się gitara klasyczna – wspominał.

Marcin jest gitarzystą perkusyjnym.

– Jest to dobrze powiedziane, wielu ludzi źle określa ten styl, tzw. fingerstyle. Gitara perkusyjna to niezwykle nowy, świeży styl gry na gitarze, z grubsza akustycznej. Jest to coś, co powoli powstawało już od lat 90., był taki amerykański, albo kanadyjski gitarzysta – Michael Hedges i on bardzo wyraźnie zaczynał używać całego pudła gitary, czyli każdego tego skrawka drewna, który jest na pudle gitary, do właśnie dźwięków perkusyjnych – drapnięć, uderzeń typu kick – jak stopa na perkusji, werbel i wszystkich tego typu rzeczy. To było już ponad 20 lat temu, ten styl troszkę zaniknął i dopiero, kiedy internet podbił świat, to zaczęło się często pojawiać. Ja wszedłem w to w wieku 14-15 lat i zacząłem od razu eksperymentować z innymi technikami – flamenco, klasycznymi, jazzowymi i troszkę w inną stronę to poszło, niż wcześniej – tłumaczył Patrzałek.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj