Zielony Ład ma doprowadzić Unię Europejską do neutralności klimatycznej do roku 2050. Plany są ambitne, ale budzą kontrowersje. Koszty transformacji energetycznej w Polsce mogą być bardzo duże. Czy nas na to stać? W audycji „Pomorze, Polska, Europa” o plusach i minusach strategii Michał Pacześniak rozmawiał z prof. Mariuszem Czepczyńskim z Uniwersytetu Gdańskiego, dyrektorem Instytutu Geografii Społeczno-Ekonomicznej i Gospodarki Przestrzennej.
– Dla mnie ważniejsze jest wyznaczanie celów, nawet jeśli okażą się zbyt ambitne. Dzięki temu wiemy, do czego dążymy i w jakim kierunku chcemy podążać – podkreślał ekspert.
Europejski Zielony Ład, przyjęty w 2019 roku, to „parasolowa strategia”, a nie pojedyncza ustawa. Jej głównym celem jest neutralność klimatyczna UE do 2050 roku, a celem pośrednim redukcja emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55 proc. do 2030 roku. Strategia obejmuje osiem filarów: od transformacji energetycznej, przez zrównoważony transport i rolnictwo, po ochronę bioróżnorodności.
Najważniejsze pytanie brzmi: czy Europa, a szczególnie Polska, poradzi sobie z tak ambitnym programem? Prof. Czepczyński twierdzi, że zatrzymanie Zielonego Ładu mogłoby wywołać „jeszcze większy chaos”, bo wiele firm już rozpoczęło proces adaptacji.
Obawy budzi wprowadzenie systemu ETS2, który obejmie bezpośrednio gospodarstwa domowe przez opłaty za emisje z budynków i transportu drogowego. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej są bardziej narażone na wzrost kosztów. Odpowiedzią UE ma być Społeczny Fundusz Klimatyczny (86,7 mld euro na lata 2026–2032), a Polska ma być jednym z głównych beneficjentów. Zdaniem prof. Czepczyńskiego, rozsądnym rozwiązaniem byłoby negocjowanie „przesunięcia celów w czasie”, by dać regionom więcej przestrzeni na adaptację. Więcej w rozmowie.
Posłuchaj audycji:
oprac. puch





