O tym, jak resztki ze świątecznego stołu możemy wykorzystać, aby nauczyć zwierzę posłuszeństwa

(Fot. Pixabay.com)

W tym odcinku audycji „Psie Porady w Radiu Gdańsk” Hanna Wilczyńska-Toczko oraz Agnieszka Kępka, międzynarodowy sędzia kynologiczny i behawiorystka, kontynuowały zaczęty wcześniej temat posłuszeństwa naszych czworonogów. Opowiedziały o być może zaskakującym dla niektórych pomyśle, jak spożytkować jedzenie, które zostało nam po świętach.

Zanim jednak rozpoczęła się dyskusja o tym, jak wychowywać nasze zwierzaki, żeby były posłuszne, Agnieszka Kępka przypomniała, jak ważne podawanie jest preparatów nie tylko wszystkim zwierzętom wychodzącym ale także tym, które mimo tego, że nie są wypuszczane z naszych domów, mają kontakt ze zwierzakami wychodzącymi. Bo kleszcze mogą się przenosić z jednego zwierzęcia na drugie. Następnie radziła, jak postępować z psami i co z tym mają wspólnego wielkanocna babka czy pieczona karkówka.

– Po świętach zostało nam na pewno jedzenie. Bo nie oszukujmy się: choćbyśmy nie wiem, jak chcieli i starali się, to zawsze wszystkiego jest trochę za dużo. I możemy to świetnie wykorzystać pod warunkiem, że nie damy zwierzętom psujących się resztek, jak kiełbasa czy faszerowane jajka. Ale na przykład zupełnie dobrą babkę wielkanocną czy kawałek surowego mięsa już jak najbardziej. I takie kawałeczki babki czy duszonej karkówki możemy wykorzystać do nauki posłuszeństwa. Dlaczego? Bo na co dzień takich rzeczy psu nie podajemy. Zwierzę nie objada się przecież babkami czy pieczonym lub duszonym mięsem. Jak to zatem wykorzystać? Przykładowo bierzemy kawałeczek babki wielkanocnej, oddalamy się na pewną odległość od psa i wypowiadamy komendę (co ważne, zawsze tę samą). Piesek ma podejść do nas, bardzo blisko. I uwaga: nigdy nie podajemy niczego na wyciągniętej dłoni. Ręce trzymamy przy sobie po to, aby pies podszedł bardzo blisko. I wtedy bardzo powoli z ręki podajemy mu to, co mamy, przy okazji go chwaląc. Istotne, aby samemu nie iść do psa i nie wyciągać w jego stronę. Nie wolno go prosić, nie wolno na niego krzyczeć. Jeśli się nie posłucha, to wyrzucamy kawałek, który mamy w ręce – wyjaśniała behawiorystka.

 

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj