Brak chętnych do rad dzielnic? Miejscy radni zachęcają: „To jest miejsce dla każdego, kto ma pomysł na swoją dzielnicę”

Do 22 lutego przyjmowane są zgłoszenia kandydatów na radnych dzielnic. Do tej pory, na 35 rad w 12 dzielnicach, nie zgłosili się żadni kandydaci. Gdańszczanie nie są zainteresowani działalnością samorządową czy chętnych poznamy na ostatnią chwilę? Gośćmi Joanny Stankiewicz w audycji Samorządowy Piątek byli radni miasta Gdańska: Anna Golędzinowska – Koalicja Obywatelska, Andrzej Stelmasiewicz – Wszystko dla Gdańska i Romuald Plewa – Prawo i Sprawiedliwość.

Zdaniem Romualda Plewy kandydatów poznamy w ostatnim momencie. – Polski zwyczaj jest taki, że jak termin jest do 22 lutego, to tego dnia większość osób będzie składała wnioski – komentował radny Prawa i Sprawiedliwości.

Radna Koalicji Obywatelskiej zaznaczała, że radnym dzielnicy może zostać każdy. – Rada dzielnicy to nie jest wielka polityka, do której trzeba mieć jakieś kursy pokończone. To jest miejsce dla każdego, kto ma pomysł na swoją dzielnicę, dla każdego, komu bliskie jest sąsiedztwo. Przypomnę, żeby się zgłosić, wystarczy 30 podpisów sąsiadów – podkreślała Anna Golędzinowska.

Radny z klubu Wszystko dla Gdańska przypomniał, że budżet rad dzielnic będzie zależny od frekwencji. – Wydaje mi się, że powinniśmy wszyscy – zarówno my radni jak i media – apelować bez przerwy i bez opamiętania do pójścia na wybory. Mamy jeden argument, który może zachęcić. Im większa frekwencja, tym więcej pieniędzy do wydania na terenie danej dzielnicy – mówił Andrzej Stelmasiewicz.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj