Jaka jest kondycja Gdyni? Radni podzieleni w sprawie oceny stanu miasta

(Fot. Radio Gdańsk)

Rada Miasta Gdyni, głosami przedstawicieli klubu Samorządności Wojciecha Szczurka, przyznała prezydentowi absolutorium. Tymczasem radni Prawa i Sprawiedliwości wskazują między innymi na problemy z realizacją węzła Karwiny, zamieszanie związane z reorganizacją szkół czy podwyżki czynszów w lokalach komunalnych. Jaka jest więc kondycja miasta? W „Samorządowym Piątku” Joanna Stankiewicz zapytała o zdanie na ten temat Marcina Bełbota z Prawa i Sprawiedliwości oraz Jakuba Ubycha z Samorządności Wojciecha Szczurka.

Jakub Ubych podkreślał, że nie można rozmawiać na temat Gdyni, pomijając okoliczności zewnętrzne. – Żyjemy w bardzo wymagających czasach i na kanwę wszystkiego, czego dokonujemy, należy nakładać elementy zewnętrzne. Jeżeli chodzi o plany, cały czas powtarzamy, że strategie polityki miasta mają charakter wieloletni, że należy oceniać je w zdecydowanie większej skali, troszeczkę wznieść się powyżej oceny pewnego obszaru. Gdybym miał powiedzieć o najważniejszych rzeczach: kwestia rewitalizacji sześciu obszarów naszego miasta, kwestia najbardziej społeczna, czyli osiedle Pekin, gdzie zostało osiem osób, a cała reszta znalazła lepsze miejsce do życia, całkowite przeobrażenie osiedla Meksyk. Bardzo wiele dyskusji dotyczyło transportu zbiorowego. Cieszy, że zaczynamy dyskutować dużo bardziej otwarcie o takich rzeczach, jak choćby budowa nowych buspasów, która postępuje i otwiera się na ulicę Kwiatkowskiego, ale i dostawa elektrobusów – wskazywał.

Z kolei Marcin Bełbot zwracał uwagę na unikanie przez władze rozmów z mieszkańcami. – Raport o stanie miasta jest tak naprawdę jedyną okazją, żeby porozmawiać o Gdyni i jej całokształcie na forum. Wszyscy powtarzamy, że w Gdyni mamy niedociągnięcia, jeśli chodzi o dialog i partycypację mieszkańców. Uważam nawet, że ona nie istnieje w takiej formie, w jakiej powinna istnieć. Pamiętamy na przykład, z jaką determinacją mieszkańcy walczyli o każdą dyskusję związaną z Polanką Redłowską. Były petycje, walka aktywistów, listy podpisane przez przedstawicieli wielu środowisk, żeby tylko takie dyskusje się odbywały. Pan prezydent długo był nieugięty. Myślę, że zmienił zdanie dlatego, że mieszkańcy w swojej determinacji przyparli go do muru, a projekty, które pojawiały się w trakcie tych dyskusji, zostały „wyrzucone do kosza”, bo nie było żadnej reakcji pana prezydenta – przypominał.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj