W Gdańsku i Gdyni pojedzie mniej autobusów. „Nie widzimy tutaj spójności”

(Fot. Radio Gdańsk)

Będą kolejne cięcia kursów w gdyńskiej komunikacji miejskiej, które w tym roku ograniczano już dwukrotnie. Zmniejszenia połączeń nie wyklucza także Gdańsk. W audycji „Samorządowy Piątek” Joanna Stankiewicz spytała samorządowców, czy ograniczanie kursów jest dobrym sposobem na szukanie oszczędności. Gośćmi Joanny Stankiewicz byli gdyńscy radni Jakub Ubych (Samorządność Wojciecha Szczurka) i Marcin Bełbot (Prawo i Sprawiedliwość) oraz gdańska radna Kamila Błaszczyk (Koalicja Obywatelska).

Jakub Ubych twierdził, że zarzuty o brak dbałości o komunikację miejską są nieuzasadnione. – Przede wszystkim należy powiedzieć, że z roku na rok wydajemy na komunikację więcej, ponieważ w 2023 roku będzie o 7,5 proc. więcej środków względem 2022 roku. Budżet był tworzony w sytuacji, gdy nie wiedzieliśmy, jaka będzie cena energii. Wtedy mieliśmy jeszcze jedną ofertę, która była złożona przez spółkę państwową Energa i wynosiła 2450 złotych. Zarząd komunikacji miejskiej jako odpowiedzialny za komunikację w naszym mieście musiał przygotować różne scenariusze. Gdyby cena energii utrzymała się przy dynamicznie rosnącej cenie paliw, a musimy zdawać sobie sprawę, że VAT na paliwa również „pójdzie w górę”, musiałoby to powodować określone oszczędności, jeżeli chodzi o możliwości przewozowe. Chciałbym przypomnieć, że w tym roku płacimy za energię elektryczną około 460 złotych za jedną megawatogodzinę – tłumaczył.

Marcin Bełbot miał inne zdanie na wspomniany temat. – Chciałbym zwrócić uwagę na pewną strategię, którą zakładamy na lata naprzód. To nie jest strategia na najbliższy rok czy dwa lata, a w Gdyni było to przedstawiane w ten sposób, że mieliśmy pewne kompleksowe zmiany, to znaczy likwidowaliśmy część parkingów, na przykład na skwerze Kościuszki, gdzie powstała słynna strefa relaksu, na którą wydaliśmy 700 tysięcy złotych czy na ulicy Zawiszy, poszerzaliśmy strefę płatnego parkowania i drastycznie podnosiliśmy opłaty, ale w zamian liczyliśmy na to, że skoro ta strategia, zbyt radykalna dla mnie, już postępuje w ten sposób, komunikacja miejska również będzie rozwijana w przyspieszonym albo przynajmniej dobrym tempie, więc mieszkańcy otrzymają za te niekorzystne zmiany rekompensatę w postaci transportu zbiorowego, natomiast tutaj nie widzimy tej spójności – wskazywał.

Z kolei Kamila Błaszczyk wskazywała, że oszczędności są konieczne, ale Gdańsk dąży do ich równoważenia. – Z jednej strony w skali całego budżetu wpływ z podatku, szczególnie podatku PIT, spada w stosunku do roku poprzedniego. W ciągu ostatniego okresu za energię elektryczną potrzebną do komunikacji publicznej był wzrost o 70 proc., a za paliwa o ponad 30 proc. To pokazuje, z jakimi wyzwaniami musimy się mierzyć. Pamiętajmy też, że konieczne jest na przykład podnoszenie pensji pracownikom, kierowcom i motorniczym, co w Gdańsku zostało ostatnio wynegocjowane; dostaną podwyżkę prawie o poziom inflacji, czyli o ponad 15 proc. To powoduje, że Gdańsk nie ma na przykład problemów z kierowcami i motorniczymi, jakie zdarzają się w innych miastach, gdzie tak naprawdę toczy się swego rodzaju wojna pomiędzy przekaźnikami i wyszarpywanie sobie pracowników – podkreślała.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj