Chanse miał mieszkać w słupskim schronisku tylko przez chwilę. Choroba właścicieli skazała psa na samotność

Nie jest to bajka z happy endem, choć na taki liczymy. Chanse w słupskim schronisku mieszka od dwóch lat. Pies w typie pinczera średniego o pięknym umaszczeniu, czarny podpalany, sięgający ciut powyżej kolana.

– Nie było takiego przypadku w tym schronisku. Nie, odkąd ja w nim pracuję. Chanse nie rozumiał, dlaczego, mając dobry, ciepły dom, dwoje kochających opiekunów, został opuszczony. Był psem, który rozpacz i tęsknotę miał wypisane na twarzy – mówi Marta Śmietanka, kierownik słupskiego schroniska.

Pies dramatycznie przeżył rozstanie ze swoimi właścicielami, którzy, z powodu chorób nowotworowych, z ogromnym bólem serca musieli zostawić go w psiej placówce. Choć mieli nadzieję zostawić go tylko na chwilę. Niestety odeszli, a Chanse, ze złamanym psim sercem, został. Dziś czeka na miłość, dom i człowieka. Pies z trudną historią, dramatem i samookaleczaniem się z powodu tęsknoty za najbliższymi mu ludźmi.

Słupskie schronisko mieści się przy ul. Sportowej 73A, można je odwiedzać od poniedziałku do piątku w godzinach od 11:00 do 17:00 a w soboty i niedziele od 11:00 do 14:00.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj