Pomorscy politycy komentują akcję #otwieraMY. „Osoby łamiące zakaz nie będą mogły ubiegać się o pomoc w kolejnej tarczy”

Trwa niezgodna z obowiązującymi przepisami akcja #otwieraMY, która ma na celu ukazanie sprzeciwu przedsiębiorców wobec obowiązujących obostrzeń. Komu ona służy, jakie mogą być jej następstwa? M.in. o tym rozmawiał Artur Kiełbasiński w „Śniadaniu Polityków” ze swoimi gośćmi: Beatą Maciejewską, posłanką Lewicy, Karolem Rabendą z Porozumienia, Januszem Śniadkiem, posłem Prawa i Sprawiedliwości oraz Kazimierzem Kleiną, senatorem Koalicji Obywatelskiej.

 

– Żyjemy w czasach pandemii, poważnego zagrożenia. Obostrzenia powinny być respektowane. Kłopot polega na tym, że przedsiębiorcy utrzymują się z działalności gastronomiczno-hotelarskiej i nie mają żadnej informacji o tym, jakie są możliwości wsparcia i jakie działania będą podejmowane. Są one teoretyczne, a to jest po prostu zatrważające. Chcą przestrzegać ograniczeń, ale chcą także tego, żeby ktoś z nimi konkretnie rozmawiał. Informacje o trzymaniu rekompensaty nie mogą być ogłaszane tak późno. Znam tę rzeczywistość z praktyki. Obecna sytuacja jest dramatycznie skomplikowana – stwierdził Kazimierz Kleina.

– Rozumiem emocje i walkę polityczną, choć w obliczu pandemii proszę o głos rozsądku. To jest kłamstwo. Od czasu wprowadzenia dodatkowych obostrzeń były informacje o wsparciu dla przedsiębiorców. Wiem, że oni mają problemy, dobrze byłoby, by wsparcie było większe, ale mamy na uwadze kwestie budżetowe. Kiedy pojawiły się informacje o obostrzeniach, była od razu mowa o tarczach. Była również informacja o tym, kiedy można składać wnioski, a banki przelewają środki na konto. Wsparcie jest udzielane i wszyscy wiemy, że trzeba przedsiębiorcom pomagać w trudnych chwilach. Twierdzenie, że go nie ma, jest kłamstwem – wyjaśnił Karol Rabenda.

– Doskonale rozumiem instynkt przetrwania u przedsiębiorców. Pomoc, która jest, przypomina dziurawe wiadro. Ona skutecznie nie sprawia, że ludzie czują się bezpieczniej, jest chaotyczna. Zakaz działalności gospodarczej może być wprowadzony jedynie ustawą, a tak się do tej pory nie stało. To jest według właścicieli biznesów niezgodne z prawem i oni z tego powodu wstępują na drogę sądową przeciwko rządowi. Muszą być odpowiednie warunki, by ludzie czuli się bezpieczniej. Trudnym pytaniem jest, czy poszłabym na kolację, czy zostałabym w domu. Pomoc jest niewystarczająca, a podejmowane działania według wielu prawników są niezgodne z prawem. Mogę iść do sklepu i być tam z wieloma osobami, dlaczego nie mogę pójść do restauracji? – zastanawiała się posłanka Beata Maciejewska.

– Totalna opozycja niestety dalej brnie w krytykę wszędzie. Po ludzku można zrozumieć pewną desperację osób dotkniętych pandemią, natomiast jeśli chodzi o pomoc przedsiębiorcom, to Polska z całą pewnością mieści się w czołówce nie tylko europejskiej, ale i światowej krajów, jeśli mowa o pomocy dla środowisk artystycznych. Znajdujemy się na ósmym miejscu w rankingu. Na miarę naszych możliwości pomoc udzielana przez rząd jest bardzo daleko idąca i należy być wstrzemięźliwym z ocenami. Trzeba współczuć, z całą pewnością, lecz nie można oczekiwać, że do każdej z zainteresowanych osób się dotrze. Właściciele biznesów łamiący zakaz ryzykują kary od sanepidu i nie będą mogli ubiegać się o pomoc w kolejnej tarczy. Te sankcje będą bardziej dotkliwe, niż ewentualne korzyści – podsumował Janusz Śniadek.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj