Zakaz wjazdu na rynek w Kościerzynie wciąż jest łamany. Czy to kwestia oznakowania?

(Fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Mieszkańcy, turyści i właściciele ogródków gastronomicznych w Kościerzynie skarżą się na kierowców, którzy łamią przepisy i mimo zakazu wjeżdżają na Rynek. Na sezon letni miasto wyłącza z ruchu trzy uliczki — można pojechać jedynie na wprost z ulicy Gdańskiej na Świętojańską.

– Niektórzy kierowcy za nic mają zakazy – żalą się mieszkańcy.

– Jeżdżą między ludźmi, nie zwracają uwagi na pieszych. Mało kto stosuje się do przepisów w tym miejscu. Policji w ogóle nie widać, nie reaguje. Straż miejska owszem, pojawia się od czasu do czasu – mówią mieszkańcy.

„Nie zauważyłem znaku”, „Tu nie ma zakazu”, „Jest parking”, „Przepraszam, ale nie wiem, że tu zakaz, bo ja nie jestem z Kościerzyny”, „Proszę się ode mnie odczepić, nie ma pan kultury, nieelegancko jest zaczepiać ludzi” – tak z kolei tłumaczyli się kierowcy, których nasz reporter zapytał, dlaczego łamią zakaz ruchu na Rynku.

Jak tłumaczy Tomasz Smuczyński, komendant Straży Miejskiej w Kościerzynie, oznakowanie na Rynku jest prawidłowe. – To, z czym kierowcy mają problem, to nieprzestrzeganie przepisów ruchu drogowego. Gdy patrol jest na Rynku, zawsze podejmuje się interwencji. To, że nas tam nie ma, nie oznacza, że kierujący pozostaną bezkarni: w tym miejscu jest dobrej jakości miejski monitoring, który nagrywa wykroczenia. Potem ustalamy kierowców i wzywamy ich do siebie. Za złamanie tego typu przepisu grozi 500 złotych mandatu i pięć punktów karnych – tłumaczy.

Zmiana organizacji ruchu na Rynku w Kościerzynie obowiązywać będzie do końca wakacji.

Posłuchaj całej audycji:

Grzegorz Armatowski/kł

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj