W 1943 r. losy II wojny światowej stawały się przesądzone. Trzecia Rzesza nie miała już większych szans na zwycięstwo, więc nacjonaliści ukraińscy postanowili zawalczyć o przyszłe państwo. Wybrali okrutny sposób – fizyczną eliminację innych nacji, głównie Polaków, na Wołyniu i w kilku innych dawnych województwach II Rzeczpospolitej.
– Kiedy ukraińscy nacjonaliści wkroczyli na Wołyń, bardzo łatwo udało się im stworzyć wśród niewykształconych chłopów wroga, przeciwko któremu można wystąpić grupą – mówi w audycji dr Joanna Karbarz-Wilińska z gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. W ideologii upatruje źródła zbrodni wołyńskiej, do której doszło 81 lat temu.
Rocznicowe obchody odbywają się 11 lipca, bowiem 11 i 12 lipca 1943 r. nacjonaliści ukraińscy i przekonani przez nich chłopi ukraińscy zaatakowali około setki miejscowości na Wołyniu, w których mieszkali Polacy. Ocenia się, że zginęło w tych dniach ok. 3 tysięcy osób. Był to zmasowany, skoordynowany atak, choć wcześniej i później także dochodziło do mordów. Liczbę ofiar szacuje się na ok. 11 tysięcy osób.
Ci, którym udało się przetrwać, ocaleli dzięki Ukraińcom, którzy im pomogli. – Czasem ostrzegli przed atakiem, czasem kogoś ukryto – dodaje Joanna Karbarz-Wilińska, która wraz z Bartoszem Januszewskim napisała książkę „Ocaleni z ludobójstwa”. To zbiór 85 relacji świadków dokumentujących wołyńskie ludobójstwo. Książka zwyciężyła w konkursie „Sygnety Wydawnictwa IPN” na Najlepszą Książkę Roku za rok 2023.
Posłuchaj audycji:
Marzena Bakowska/pb