Tarcza antyrakietowa nie powstała przez Donalda Tuska. „To de facto kasuje polityka z bycia politykiem”

(Fot. Radio Gdańsk)

Do opinii publicznej docierają kolejne informacje o nowych instrukcjach polskiego attache wojskowego, które były przekazywane do centrali w Warszawie w 2008 roku, za rządów Donalda Tuska. Treść notatki wskazującej, że Amerykanie zrezygnowali z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce na skutek działań Donalda Tuska, omawiali w audycji „Studio Polityka” Jarosław Popek i Piotr Kubiak oraz ich goście: Marek Formela z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl oraz Andrzej Potocki z tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce.pl. Publicyści poruszyli też temat zaniedbań w Parku Oliwskim.

Andrzej Potocki jednoznacznie oskarżał byłego premiera. – Jedną z bardzo poważnych konsekwencji działalności ówczesnego rządu pod przywództwem premiera Donalda Tuska było to, że do tej pory nie powstała jeszcze tarcza antyrakietowa, którą Amerykanie chcieli budować w Redzikowie. Prezydent Obama był wtedy za tak zwanym resetem, to była pierwsza faza jego rządów. Rosjanie wykorzystali to, naciskając formalnie lub nieformalnie na naszego premiera, żeby z tarczy jednak się wycofać. Przedstawiciel polskiego rządu powinien dalej lobbować i tłumaczyć Amerykanom, tak jak robi to obecny rząd w sytuacji, gdy Rosja napadła na Ukrainę, kiedy polscy włodarze byli bardzo aktywni, jeżdżąc od dworu do dworu, zaczynając od Waszyngtonu, a na Berlinie kończąc. W tamtym czasie ze strony Donalda Tuska nie pojawił się żaden sprzeciw. Konsekwencją jest to, że w tej chwili jesteśmy poniekąd zagrożeni atakiem Rosji, bo gdyby Rosjanom udało się wygrać w Ukrainie, następnym celem będą państwa bałtyckie, w tym Polska, a my nie mamy tarczy antyrakietowej, czyli jesteśmy odkryci przed rosyjskimi rakietami. To jest coś, co polityka de facto kasuje z bycia politykiem, bo celem polityka jest przewidywanie pewnych zjawisk. Tym bardziej, że ówczesna opozycja, którą był Jarosław i Lech Kaczyński, wyraźnie mówili, do czego zmierza Rosja – mówił Potocki.

Z kolei Marek Formela wskazywał na bałagan panujący za rządów Platformy Obywatelskiej. – Partnerem Donalda Tuska w interesujących, a wręcz intrygujących rozmowach był pan Putin, który na Westerplatte dokonał własnej analizy przyczyn wybuchu II wojny światowej i jest to nieco inna analiza niż wybitnego gdańskiego historyka Piotra Grzelaka. Jego zdaniem Niemcy zostali poniżeni podczas traktatu wersalskiego i w związku z tym Westerplatte było najlepszym miejscem do zakomunikowania tego całemu światu. Jeżeli w takim momencie premier polskiego rządu nie reaguje i nadal prowadzi politykę bliskiej współpracy z Federacją Rosyjską, to zaczyna być na bakier z elementarnymi wymogami polskiej racji stanu. Co prawda niekoniecznie musimy wiedzieć, jak produkuje się kiełbasę polityczną, ale notatki pokazują rozgardiasz, bałagan i różne emocje, które funkcjonowały na zapleczu tego rządu – podkreślał.

Kolejnym tematem audycji było powolne umieranie Parku Oliwskiego. Najpierw obumarła 200-letnia palma, zła budowa szklarni stała się też przyczyną śmierci agaw. Obecnie usychają natomiast bukszpany, w których zalęgły się szkodniki.

Marek Formela ironicznie skomentował wypowiedź radnego Andrzeja Stelmasiewicza, który nazwał decyzję o budowie Parku Południowego „heroizmem”, bo miasto mogło zamiast tego zarobić na deweloperce (więcej >>>TUTAJ). – Pan Stelmasiewicz z zawodu jest przedsiębiorcą i prowadzi ożywioną działalność gospodarczą, tak ożywioną, że w pierwszym oświadczeniu majątkowym zapomniał o blisko milionie złotych dywidendy, którego nie wpisał, choć powinien. Jest też częścią gdańskiego establishmentu samorządowego jako beneficjent dziesiątek decyzji władz Gdańska, które sponsorują jego fundację rozmaitymi dotacjami na różne projekty. To samo w sobie dość kuriozalne, że fundacja radnego koalicji, która rządzi Gdańskiem, jest odbiorcą decyzji podejmowanych przez jego koalicyjnych partnerów w samorządzie. Park w Oliwie nie ma ostatnio szczęścia. Najpierw zabudowano jego otulinę, w bezwzględny sposób zagospodarowano ją, przyspieszając zmiany zagospodarowania działek znajdujących się po prawej stronie ulicy Opackiej. Nikt nie wpadł na pomysł, że Park Oliwski mógłby przechodzić w park sportowo-rekreacyjny po drugiej stronie ulicy – zauważał.

Również Andrzej Potocki stwierdzał, że przed budową nowego parku powinno się zadbać o już istniejący. – Powstają projekty nowego parku, mówi się nawet o akcie heroizmu, podczas gdy tradycyjny, piękny park z katedrą, polska perełka, jest kompletnie zaniedbany, bo skoro padają tam agawy dlatego, że nie zostały wyniesione zimą do ciepłego pomieszczenia, to znaczy, że jest naprawdę rodzaj kompletnego niedołęstwa, bałaganiarstwa i niedopilnowania podstawowych spraw. Był pomysł, żeby w stawach pływały egzotyczne ryby, ale one też padały z braku tlenu, bo stawy pozarastały i nikt ich nie czyścił. Do tego dochodzą wspomniane bukszpany, które ćma żre jak szalona, i słynna palma, która również padła przez niedołęstwo tych, którzy nadzorowali remont szklarni, gdzie stała. Palma wytrzymała 200 lat, a za kadencji obecnej pani prezydent i wspomnianego oliwskiego radnego padła – komentował.

Posłuchaj audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj