Ogrzewacz do rąk na benzynę, podgrzewane wkładki do butów, kask z kamerą? Coraz częściej do szusowania po stokach nie wystarczają już tylko same narty, kijki i gogle. Prezentujemy kilka gadżetów, które uprzyjemnią Wam pobyt w górach oraz poprawią bezpieczeństwo.
Ogrzewacz do rąk. Benzynowy, czy na USB?
Ogrzewacze do rąk zdobyły popularność kilka lat temu. Zimą na przystankach autobusowych są nieocenione. Na stoku również. Ale co, jeśli dla nas gadżeciarzy tradycyjny ogrzewacz z roztworem chemicznym to za mało?
Możemy zainwestować w ogrzewacz od producentów zapalniczek Zippo. Ogrzewacz… na benzynę. Do urządzenia należy wlać odrobinę benzyny, podgrzać żarnik zapalniczką i zamknąć. W zestawie jest też pokrowiec, który ochroni nas przed poparzeniem. Według producenta na jednym „baku” paliwa możemy ogrzewać dłonie przez 12 godzin.
Cena: ok. 100 zł za urządzenie, 50 zł za żarnik (jest wielokrotnego użytku, jednak ma ograniczoną żywotność)
A jeśli bardziej ciągnie nas do elektroniki i nie chcemy bawić się „otwartym ogniem”, możemy zainwestować w ogrzewacz na USB. USB Mini Warm Palm wygląda jak małe pudełeczko, które podłączamy do złącza USB. Urządzenie będzie nas grzało przez 7 godzin.
Cena: ok. 100 zł
Podgrzewane wkładki do butów
Jak utrzymać ciepło stóp, kiedy dreptanie w miejscu w kolejce na wyciąg nie pomaga? Można zaufać austriackiej firmie, która opracowała patent pozwalający na utrzymywanie stałej temperatury w butach i produkuje specjalne podgrzewane wkładki.
Wkładki podłącza się do akumulatora, który je naładuje. Ciepło można regulować w zakresie od 33 do 60 stopni. Według producenta, czas pracy na najniższym zakresie to aż 10 godzin.
Cena: ok. 400 zł
Rękawiczki do obsługi smartfona
Bez telefonu ani rusz. Bo będąc na stoku, w przerwie między zjazdami, czy na wyciągu, trzeba sprawdzić maila, wysłać sms i oczywiście wrzucić na Facebooka zdjęcie.
Dla tych, którzy chcą być na bieżąco i nie lubią marznąć w dłonie, dobrym rozwiązaniem będą rękawiczki do obsługi ekranów dotykowych. Od zwykłych odróżnia je jedynie to, że w materiał mają wplecione specjalne, przewodzące włókna, które ekran odbiera tak jak dotyk palca.
Cena: w serwisach aukcyjnych nawet poniżej 10 zł
Lokalizator dziecka
Ubrałeś dziecko na biało i nie widzisz go na stoku? Boisz się, że wpadnie w zaspę albo nie chcesz, aby oddaliło się zbyt daleko? Zainwestuj w lokalizator.
Na rynku dostępnych jest kilkanaście rodzajów urządzeń. Lokalizator „Mamo tu jestem” składa się z dwóch elementów. „Strażnika” – nadajnika w kształcie misia, którego można przypiąć do dziecięcego kombinezonu oraz odbiornika w formie breloczka.
Zasada działania urządzenia jest prosta. Gdy tylko nasza pociecha oddala się od nas na odległość większą niż 50 metrów usłyszysz alarm.
Cena: 50-200 zł
Kask narciarski z kamerką
Standardem jest już to, że na stok zabieramy aparat fotograficzny albo telefon. Oprócz zdjęć coraz częściej nagrywamy filmiki, którymi dzielimy się ze znajomymi. Jednak szalony zjazd z telefonem w ręku może być niebezpieczny. Rozwiązaniem może być wstrząsoodporna, wodoszczelna kamerka, którą można przyczepić do kasku albo gogli. Urządzenie ma obiektyw z dość szerokim kątem nagrywania oraz na tyle duży przycisk, że użycie go w rękawiczkach nie będzie stanowiło problemu.
Cena: 500-1500 zł
Plecak ABS – najlepsza ochrona przed lawiną
Nazwę łatwo pomylić z popularnym systemem hamowania w samochodach. Plecak ABS wyposażony jest w dwie duże poduszki, które po pociągnięciu specjalnej linki – aktywatora napełniają się gazem. Poduszki dają większe szanse na utrzymanie się na powierzchni lawiny. Według producentów plecak zapewnia niemalże 100% szans na przeżycie.
Cena: 1000-3500 zł
Zdjęcia pochodzą ze stron producentów: Zippo, The North Face, Bezpieczny Urwis.